wtorek, 29 maja 2012

29.05.12

Niczego tak bardzo nienawidzę, jak pomidorów. Niby takie to małe, czerwone i delikatne, a tak paskudne, tak obrzydliwe, tak okropne, że aż mnie mdli jak to piszę. Nie przekonują mnie argumenty, że pomidory powstrzymują nas od zachorowania na raka. Nic a nic. Możecie je ode mnie zabrać? Pewnie nie, bo pewnie nie cierpicie ich tak samo jak ja.
Cały czas mi smutno. Raz uśmiechnę się szczerze, ale zwykle zaraz wraca ten obezwładniający smutek, który łapie od tyłu moje ręce wykręcając je boleśnie, i zmuszając mnie do pochylenia się nad kociołkiem pełnym jakiegoś cuchnącego wywaru (czyt. cuchnącej śmierci). Wciąż nie potrafię odpowiedzieć sobie na pewne pytania, ale mam przynajmniej pewność co do poniektórych spraw. Sesja przestała działać, albo ja jestem taka tępa i już tego nie odczuwam. Ledwo ledwo nauczyłam się na jutrzejszą geografię, choć i tak muszę sobie jutro przypominać na przerwach, bo inaczej czarno to widzę.
Rozmyślałam dzisiaj nad wskoczeniem do przepaści, która łazi za mną już od dłuższego czasu. Ciągłe myśli skacz! połknij je! zabij się! stają się powoli nie do zniesienia. Ale daje radę.
Rozmyślałam nad dawnymi czasami, kiedy to byłam głupiutką malutką dziewczyną (niewiele się zmieniło). Uśmiechałam się, głównie ze smutku, że to już przeminęło. Przeminęło i nigdy nie wróci. Nigdy.
Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. NIGDY!!!
To słowo sprawia, że czuje, jakby przechodziło przeze mnie tysiąc ostrych i grubych kolców. Jak gdyby wysysały ze mnie wszystkie siły witalne, nie pozostawiając już nic, prócz wiecznego smutku. Nigdy - tak wiele się kryje za tym słowem. Tak wiele widzę, kiedy powtarzam je raz za razem w swoich myślach. Oczy powoli zachodza łzami, bo to nigdy następuje zawsze zbyt szybko, zawsze w najmniej oczekiwanym momencie. Możemy przygotowywać się na np. odejście kogoś przez wiele miesięcy, ale ten moment zawsze wywiera na nas zaskoczenie, a przede wszystkim ból i smutek. Tęsknota, która przeczepia się do nas jest tak nachalna, tak wkurzająca, że z bezsilności okaleczamy się czym popadnie, przy tym łamiąc kiedyś obiecane sobie obietnice. Paznokciami haratamy sobie twarz, by nie widzieć już tej maski, którą codziennie nakładamy i która już nas nie opuszcza. Czasami nawet nie zdejmujemy jej do snu bojąc się, że z tego zmęczenia zapomnimy nałożyć ją z powrotem rano...

Nigdy.
Nigdy się razem nie zaśmiejemy.
Nigdy się razem nie obejmiemy.
Nigdy nie spojrzymy sobie głęboko w oczy, ani nawet razem nie zapłaczemy.
Nigdy nie będziemy na tyle blisko siebie, na ile byśmy chciały(li)
Nigdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz