czwartek, 17 maja 2012

17.05.12

Co nowego? Z cierpła mi noga i to w zasadzie tyle. A tak na poważnie? Tak na poważnie szkoda marnować klawiatury na opis tego dnia. Więc opiszę go w skrócie.
Biblioteka. Okres. Męki. Pełznięcie za ciocią w poszukiwaniu butów. Obrażona ciocia. Obiad. Afera. Afera. Dupa. Nudy. Stres.
Szczegółowo:
Przed biblioteką, była piękna rozmowa z M.. Dzięki wielkie za takie rozmowy, które tylko dają w dupę i sprawiają, że człowiekowi odechciewa się oddychać. Poprasowałam swoje rzeczy, a potem poszłam do biblioteki gdzie wypożyczyłam dwie książki, dwie przedłużyłam i dostała okres gratis. Za wcześnie. Dużo za wcześnie, cholera jasna. Potem... Potem to tylko pamiętam, że żadne buty mi się nie podobały (paskudztwo totalne) i na koniec obrażona C.A. Dupa. Niech już że ten dzień się skończy, bo to jakaś porażka. Żeby chociaż jakieś dobre wieści - nic. Zero. Null. Zamiast tego znowu stresuje się tak mocno, że do bólu spowodowanego przez miesiączkę, dołącza się ból spowodowany przez stres. Miodzio.

Smutne to, ale cierpienie jest chyba jedynym niezawodnym sposobem
zbudzenia duszy ze snu.

Zastanawiam się cichuteńko... Jutro. Co jutro przyniesie to życie? Na pewno ktoś umrze. Na pewno ktoś spowoduje wypadek i w tym wypadku umrze. Na pewno ktoś trafi do szpitala w stanie krytycznym, lub też ktoś tam trafi z powodu zawału serca. Na pewno ktoś coś złamie, ktoś z kimś się pobije, ktoś kogoś zrani słowami. Jestem pewna, że ktoś kogoś jutro zdradzi, ktoś z kimś przeżyje pierwszy raz, ktoś z kimś zerwie, ktoś z kimś się zejdzie, ktoś kogoś zamorduje. Na pewno jakaś znajomość jutro upadnie. Z całą pewnością ktoś jutro powie kocham cię, na pewno ktoś popłacze się z tęsknoty, a żal będzie ściskać mu serce. Na pewno jutro będę miała pragnienie, aby apokalipsa nadeszła teraz.

Boimy się nie śmierci, lecz tego, co po śmierci nie jest śmiercią.

Jestem takim martwym płodem. Jestem czymś, co nazywa się człowiek. Jestem, choć wcale nie muszę.
Amen.

Buziaki Maleńka...(M.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz