sobota, 26 maja 2012

26.05.12

Kolejny beznadziejny wpis, w kolejnym beznadziejnym dniu, w beznadziejnym roku o beznadziejnej godzinie, w beznadziejnym pesymistycznym nastroju. Właśnie w tym momencie zostaje napastowana wirtualnymi prezentami na gadu-gadu przez M.. (durna kobieto, nie wiesz co czynisz!) Dzisiaj 26 maja - dzień mamy. Ha. Jednak nie mieć jednego rodzica niesie za sobą dobre strony. Przynajmniej oszczędziłam na kwiatkach. Beczka śmiechu. Nie ważne.
Przeziębiona!!!
Cholera jasna. Przeziębienie przyszło akurat teraz, kiedy tak bardzo potrzebuje być zdrowa, wypoczęta, skupiona i gotowa do zaliczania. Ja to mam cholernie beznadziejne szczęście.
Beznadzieja szerzy się jak sraczka w moim domu. Ni huhu. Nie wiem co to się z tym światem dzieje, ale mam nadzieje, że wielki wybuch atomowy nastąpi w miarę szybko.
Czuje się beznadziejnie, wstrętny katar toczy ze mną walkę. Skubany przez niego nie mogę spać.
Ktoś wie jaka jutro będzie pogoda? A nie ważne, sama sobie sprawdzę.

Już nawet z bajek robią...
Obrzydzenie. Uhu uhu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz