czwartek, 21 czerwca 2012

21.06.12

W dalszym ciągu jest gorąco, choć dzisiaj rano było mi zimno, że momentami trzęsłam się nawet pod kołdrą. Może będzie padać, bo nareszcie wieje wiatr, a nad moim blokiem zwisła ciemna chmura. Może coś z niej poleci, było by miło...
Jeżeli istnieją ludzie, którzy tak nie lubią całej tej zakichanej polityki, to jest nimi moja rodzina. Choć oni to jeszcze coś z tego rozumieją i mają jaką taką cierpliwość, to ja w tym wymiękam całkowicie. Jeśliby komuś w przyszłości przyszło trajkotać do mnie o politykach niepoprawnych politycznie, to krzyżyk mu na drogę, bo równie dobrze mógłby blondynce wyjaśniać konstrukcje cepa.
Drogi katecheta wczoraj wkurzył się o podniesiony wiek emerytalny, ale dla mnie to tylko kolejny problem dołożony przez tych zasranych pożal się boże polityków. I tak pewnie nie dożyję emerytury, więc mi to tam rybka.
Pożeram czekoladę, i nie czuje się ani trochę winna. Rower czeka na mnie w piwnicy, i nawet mi się śni. Spokojnie rowerku, nie zapomniałam o tobie. Jak tylko zaczną się wakacje, zaczynam bladym świtem na nim jeździć. A dlaczego tak wcześnie? Bo nie lubię tych włażących pod koła... ludziów. Poza tym skoro mają być upały, to wiadomo, że rano jest najchłodniej. Ach, jestem genialna.
Pomimo tego, że nie słucham takiej muzyki, a już w szczególności nie przepadam za polską muzyką, to ta piosenka wpadła mi w ucho i uważam, że jest naprawdę bardzo fajna. Nie powala na kolana, ale poprawia mi humor.


Bardzo chcę już wakacje. Nie wiem, dlaczego to się tak dłuży, choć pewnie nie powinnam się dziwić, bo przecież czas do wakacji zawsze niemiłosiernie trwa co najmniej tak, jakby został jeszcze miesiąc a nie 8 dni. Dla mnie 5, bo od środy już mam labę. 
Mam do przeczytania około 45 książek, z czego jestem bardzo zadowolona i nie mogę się już doczekać. Najchętniej to wykupiłabym cały Empik, no ale niestety mnie na to nie stać. Bolesna prawda. 

Przeczytałam książkę Tango ortodonto, i już tęsknie za głównym bohaterem. To czwarta część, i jak dotąd nie widzę piątej. Więc, czy to koniec zbolałego życia Rudolfa Gąbczaka? Mam szczerą nadzieje, że nie, bo przecież w dalszym ciągu nie wiem, czy zapłodnił swoją dziewczynę, czy zdobył Oskara i czy w końcu go nie fałszywie docenili.

Jest mi poniekąd smutno i sama nie wiem dlaczego. Nie, wcale nie dlatego, że nie będę widziała przez dwa calusieńkie miesiące tych wstrętnych ludzi z mojej klasy i szkoły. Z tego, to ja będę codziennie skakała z radości, choć pewnie o nich w pierwszym dniu już zapomnę. Smutno mi, bo iż ponieważ tak. Nie potrafię tego wyjaśnić słowami, ani nawet jakimkolwiek gestem. Może to za sprawą tego, że się nie wyspałam? Może to dlatego, że ojciec mnie wkurza? A może to dlatego, że rozmowy z pewnymi osobami mi nie wychodzą? Przepraszam, ale ja nie mam czasami siły.
Jutro Dzień Ojca. Jej, jak dobrze, że kupiłam już tydzień wcześniej ten prezent, bo jakiegoś lenia małego złapałam przez to gorąco. A kwiatków mu nie kupie. Na nie nie zasłużył. Na prezent zresztą też, ale aż taka chamska nie będę.

Czym Drżenie. Nie podchodzę do niej zbyt optymistycznie, bo schemat jest taki sam: wilk, dziewczyna, miłość, przeciwności, wielkie bum. 455 stron takiego pitolenia plus druga część tyle samo. W co ja się wpakowałam...
Dzisiaj wszyscy mnie wkurzają. A kysz wstrętne maszkary. Dawać mi tu wakacje.

Jestem kluczem do rozwiązania zagadki. Rozbłyskam na dnie oceanu, w tej pięknej rafie koralowej. Nikt jak dotąd mnie nie zauważył, tak więc tkwię w miękkim piasku, otulona zimną wodą, nieświadoma czyhającego na mnie zła.

Zabije cię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz