wtorek, 19 czerwca 2012

19.06.12

Wszędzie koszą trawę. Jakieś zboczenie czy co? Na działce, przed blokiem, koło bloku, z tyłu, z przodu, przy szkole, tu i tam i siam. Zwariować można, od tego ciągłego ryku kosiarek. Ja chcę tylko chwili spokoju, którego nawet nie mam w łazience! No i jak ja mam się obyć bez wzdęć? (właśnie się nie przyznałam do tego).
Tak ogólnie nie narzekam na poprawę humoru. A kto za tym stoi? Kochana pani od matematyki i kochana pani od wychowawczyni. Ta pierwsza, bo powiedziała do pani B. że da mi dwóje na koniec, ta druga, że mi tą wiadomość przekazała, bo inaczej żyłabym w nieświadomości do dnia jutrzejszego. A co by się mogło stać z moimi nerwami? Na pewno zostałyby całkiem zszargane. Także mogę z całą pewnością powiedzieć, że przejdę! Co prawda z poprawką, ale to przecież bydle co. Więc: przejdę! Mogę z czystym sumieniem powiedzieć sobie, iż zrobiłam wszystko, by wywalczyć te wszystkie dwóje i tróje na koniec. Z praktycznie ośmiu przedmiotów, zostało mi tylko dwa, i jak tu się nie cieszyć?! Mogę zasnąć spokojnie.
Tugeza...
Wciąż rozdwajają mi się paznokcie, i kompletnie nie wiem co robić, bo żadne zasrane odżywki nie pomagają. Pan C. gapił się dzisiaj tak, jakbym mu zjadła kanapkę z przed nosa. Nie wiem dlaczego, ale gapił się dobre 5 minut bez przerwy, aż w końcu zaświtało mi w głowie. Obiecałam Panu C. pożyczyć Mu książkę o egzorcyzmach, i oczywiście tego nie zrobiłam, miałam mu dać w piątek uzupełniony zeszyt, i oczywiście tego nie zrobiłam. Zeszyt dam jutro, ale książkę nie, bo na pewno nie przeczyta jej w tydzień.
Jeszcze tylko 9dni...

M<333

Kurczę, nie wiem dlaczego, ale ludzie nie rozumieją słowa wszystko. Jeżeli człowiek mówi bardzo wyraźnie, mów mi wszystko, to tak też należy zrobić. I nie ma tutaj drugiego dna. Nie ma. Po prostu mów mi wszystko a nie będzie niepotrzebnych rozczarowań i przykrości. Nie mam żalu, nie złoszczę się, co nie znaczy, że denerwuje mnie tylko to samo zachowanie. Tylko tyle. Ja mówię Ci wszystko, więc i Ty tak rób. Nie ważne, czy ta wiadomość mnie zmartwi, czy może ucieszy - po prostu mi ją powiedz, żeby obyło się bez rozczarowań.

Przeznaczenie rozdaje karty,
my tylko gramy.
Artur Schopenhauer

Druga część tak świetnej książki nie wyszła autorce jak powinna. Kompletna chała, nudziarstwo i temat całkiem bez smaku. A szkoda wielka, bo myślałam, że nareszcie znalazłam jakąś pełną humoru, dobrze napisaną historyjkę, o tak wspaniałych ludziach z fantastycznymi charakterami. Trudno. Życie też takie jest. Myślisz, że po 300 stronach to całkiem niezła sielanka, a już w kolejnym etapie wszystko staje się mdłe, gorzkie, nudne, zapiździałe.

Czuje się jak taka metka na sznureczku, jaką się spotyka przy ubraniach z House'a czy New Yorker'a. Jestem taką plakietką na sznurku. Cały czas dyndam, raz w jedną raz w drugą stronę, i właściwie to istnieje tylko po to, by ktoś mógł przeczytać coś we mnie, a potem uciąć, zgiąć, czasem może nawet porysować i wyrzucić do kosza. A potem leżę całą zmięta, osłabiona, zmęczona i nikt nawet nie wie, że leżę w pustce, jaką okrywają mnie wszyscy ci ludzie. Zapomnieli o mnie, bo przecież już się mną posłużyli, więc na co komu osoba już wykorzystana...?

Jest strasznie gorąco. W domu się tak tego na całe szczęście nie czuje, ale kiedy przychodzi się z tego skwaru, to marzy się o lodowatym prysznicu. A jutro ma być jeszcze cieplej niż dzisiaj. Ja nie wiem co to ma znaczyć, ale czy nie może być normalniejszej temperatury, jak choćby 24 stopnie? A nie walić prosto w dekiel z 31.

Przykro mi.
Bo czuję.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz