piątek, 28 sierpnia 2015

28.08.15

(...) W tym śnie byłyśmy w Wenecji. Chodziłyśmy po całym mieście, zbierałyśmy pokruszone odłamki luster, kartki papieru zawilgocone, czasami lepiące się do skóry. Ty znalazłaś czarne pudełeczko wielkości pudełeczka od zapałek, było w nim mnóstwo zasuszonych, skurczonych ciał mrówek. W pewnym momencie potknęłam się o coś metalowego, przybrudzonego wilgotną ziemią. Przytrzymałaś mnie za ramię, bym nie upadła. Potem wykopałyśmy tajemniczy kufer. Nie był ciężki, ale czułyśmy jego wibracje, jakby uderzenia serca, bębnów. Popatrzyłaś na mnie i uśmiechnęłaś się, wzięłaś mnie za rączkę i poprowadziłaś w stronę wody. Usiadłyśmy na murku, czasami jakieś zabłąkane kropelki wody uderzały o nasze twarze.  Ludzie na nas patrzyli, bo byłyśmy piękne.

Na ciemno ubrane kobiety,
co sukniami tworzyły nowe ujścia modlitw

Pamiętam, że piłyśmy wino prosto z butelki. Piłyśmy na zmianę, kiedy podawałaś mi butelkę, szybko przytykałam usta w to samo miejsce gdzie przed chwilą były Twoje. Patrzyłaś na to z czułością, głaskałaś mnie po głowie. Potem w tę starą butelkę włożyłyśmy nasz wspólnie napisany list i wrzuciłyśmy do wody. Popłynęła w nieznane, słowa wzięła Wenecja, jej tajemnica.
Jakimś sposobem otworzyłyśmy kufer. Było w nim wiele zażółconych kartek z czarnymi słowami. Tyle listów, tyle listów! Martwe ususzone zwierzątka, kilka pukli włosów, które bałam się dotknąć, by nie ukruszyły się w moich dłoniach. Czarny zeszyt, tylko kilka jego stron było wypełnionych, podałaś mi go i powiedziałaś, że to dobre miejsce na moje słowa. A potem zaczęłaś wyciągać talizmany, pierścionki - z tajemniczymi magicznymi symbolami.
(...)

Nie wiem jak to się stało, przepraszam. To cię opętało, weszło w ciebie ciemnym dymem, zły duch, który wodzi na pokuszenie kruchutkie dusze. Złapałaś mnie za dłoń i nalegałaś, bym wyrzekła się Boga. Pamiętam jak bardzo się wtedy przestraszyłam, jaki ogarnął mnie strach.  Ale odmówiłam.
(...)
Siedziałyśmy skulone w pokoju kamienicy. Ktoś dobijał się do drzwi o trzeciej w nocy, drapał, wyrywał klamkę, wszystko trzeszczało. Ktoś warczał, był bardzo zły, wściekły. Bałyśmy się, to szatan, to szatan - wymawiałaś te słowa raz po raz, kiedy wtulałam się w twoje piersi, brzuch, dłonie. A potem zmówiłaś modlitwę i ja również ci w niej pomogłam.

[taki był mój dzisiejszy sen, trochę poprzeplatany z myślami na jawie, zatem może zdarzył się naprawdę?]


4 komentarze:

  1. Moja Droga...nawet nie wiesz jak uwielbiam czytać Twe słowa. Jesteś tak wspaniała, tak Cię uwielbiam. Poruszasz serce i emocje które gdzieś tam tkwią. Litery, słowa i zdania są czymś pięknym w połączeniu z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana J.!
      Bardzo dziękuję za tak przepiękne i miłe Słowa. Uspokoiłaś mnie i dodałaś jeszcze więcej sił. W sercu zatrzepotało ciepło.
      Nawet nie wiesz, ile One dla mnie znaczą... Dziękuję Ci!

      Usuń
  2. Piękne sny. Cudowne, delikatne, budzące wstydliwe drżenia. Nic się nie zmieniłaś.
    Myślę jeszcze o Tobie(może trochę tęsknię). Trzymam mocno kciuki za Twoje szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Dobre Słowa, Mgiełko.

      (kim jesteś?)

      Usuń