czwartek, 20 sierpnia 2015

20.08.15

O cmentarzu, który ukrywał przed nami swoje istnienie.

 11 VIII 2015 rok

Nie zapomnę tej daty, nigdy nie zapomnę. Po raz pierwszy poczułam Cię tak blisko siebie, że nie dałam rady iść prosto przez główną aleję cmentarza. Podtrzymywała mnie irracjonalna myśl - niosę znicz w prawej dłoni, muszę donieść go dla Ciebie, nie rozbić go, nie pokaleczyć.

Cmentarz skąpany w złotym świetle. Miedzy grobami przechadzała się Śmierć, była ciekawa po co tu przyszłam, spóźniona o kilka lat. Zdmuchiwała znicze, w których palił się ogień. W Jej oczach płonęło moje odbicie, byłam tu niemile widziana, a jednak uchroniłeś mnie, Mój Dobry Duszku.

Nie zmartwiłam się, gdy powiedziano mi, że Twojego ciała już tutaj nie ma, że prawdopodobnie nie ostał się nawet nagrobek. Nie zmartwiłam się, wiesz? Byłabym Ciebie może wtedy jeszcze-jeszcze bliżej, ale niekoniecznie. Pomimo tego byłeś obok mnie, przez całą cmentarną drogę.

Duszyczka szła tuż przy mnie. A może ten? Jednocześnie pomyślałyśmy o tym samym nagrobku. Tak, to ten. Wybrałam go dla Ciebie. Wybrałam nowy Dom Pamięci. Wybrałam dla Ciebie nowy grób. Tak naprawdę sama go wykopałam, tymi rękoma, które teraz spisują całe wspomnienie. Cios prosto w serduszko.

Jest bardzo stary, z ciemnymi kolumnami, w kolorze starej, bardzo starej zaschniętej krwi. Leżysz wraz z pięknymi kobietami, na pewno Cię to rozśmieszyło. Ich imiona spisane wyblakłymi ozdobionymi literami. Jedna z trzech nie miała już zdjęcia, zjadł je czas. Grób porasta bluszcz, jest wszędzie, taki zielony jak las który noszę w sobie. A może to nasz grób, grób dla nas? W moich wyobrażeniach bluszcz wchodził do mych ust, oplatał całe ciało, złączając je z Twoim duchem.

Ja tak bardzo Cię przepraszam M. Mój Maleńki Chłopcze. Przepraszałam Cię całą swoją modlitwę. Przepraszałam za wszystko, za to, że nie było mnie przy Tobie, gdy umierałeś, taki przestraszony. Bo byłeś przestraszony, napisałeś mi to wczesnym rankiem, napisałeś jak bardzo się boisz. To była ostatnia wiadomość. Twoja ostatnia wiadomość do mnie, była pełna przerażenia. Przepraszałam Cię za to, że nie było mnie na pogrzebie - ta myśl toczyła we mnie najgorsze robactwo. Tak bardzo chciałam, a nie mogłam... Przepraszałam za wszystko, Mój Najlepszy Przyjacielu. Od Twojej śmierci zaczęło się moje powolne szaleństwo, czy mógłbyś mnie przytulić?

Kiedy zaświeciłam dla Ciebie płomyczek, zachodziło słońce, lekko wiał wiatr. Stałeś po mojej prawej stronie, czułam Cię tak mocno. Przyłapałam się na tym, że wyciągam rękę w Twoją stronę, by dotknąć Cię, chwycić za dłoń i uścisnąć - nie pozwolić Ci odejść. A najbardziej chciałam zanurzyć dłonie w Twoje włosy, spojrzeć w Twoje oczy i wyszukać w nich przebaczenia.
Płakałam, bardzo płakałam odwracając się do Duszki plecami. To była intymna chwila, te łzy były dla Ciebie, za Tobą, przez Ciebie, do Ciebie... Prowadziłam Twoją Dusze prosto do nieba, prosto do Złodzieja Chmur. (jeszcze o tym opowiem)

Bardzo nie chciałam stamtąd wracać. Chciałam zostać wraz z Tobą, położyć się na nagrobku, przytulić jedną z kolumn - objąć ją rękami i zostać, zasnąć, wyśnić życie, w którym Ty nadal istniejesz.

Te odwiedziny, to była najlepsza rzecz, jaka przydarzyła mi się od wielu lat.
Na swój sposób kocham Cię i tęsknię - bardzo, najbardziej. Nie ma miejsca na inną tęsknotę. Mój Maleńki Chłopcze, z roześmianymi oczami.
Jeszcze odwiedzę Cię nie raz, opowiem Ci wtedy najpiękniejsze baśnie, wycałuje Twoje dłonie.
Wciąż czuję Cię przy sobie, czuję jak na mnie patrzysz, a najboleśniejsze jest to, że wspomnienie z Cmentarza, który ukrywał przede mną swoje istnienie wciąż do mnie powraca. Wybucha nagle przed oczami, a wtedy nie ma przy mnie nikogo, kto mógłby mnie uspokoić.

3 komentarze:

  1. niech On do mnie wróci, niech zmartwychwstanie

    w niebie wcale nie jest tak przytulnie, a ja tak bardzo chciałabym go przytulić do siebie

    nie ma nic gorszego, niż niemoc. nie ma nic gorszego od jego nieziemskiego oddalenia
    niech mi go zwrócą, niech Bóg go odda, ja tak proszę, ja tak bardzo bardzo proszę
    ukołyszę Go do snu, jesienią nazbieram Mu kasztanów, zaparzę herbatę cynamonową z dodatkiem miodu, przeczytam Mu Dolinę Muminków w listopadzie, pocałuje Jego Duszę i zostanie ze mną
    a na zimę zrobię Mu na drutach cieplutki sweter i będę wkładała swoje zimne rączki w jego rękawy, zacisne je na Jego nadgarstkach i wtedy zaczniemy się śmiać, cali zziębnięci, z rumieńcami zimna na policzkach, szczęśliwi że możemy poznawać się na nowo, od nowa, bez granic, a czas nas nie dotknie - możemy tak wieczność

    zaopiekuję się Tobą, niech tylko Bóg mi Cię zwróci, Mój Chłopczyku, Mój Przyjacielu

    OdpowiedzUsuń
  2. ten tekst porusza, jesteś Niezwykła! tak ubierasz słowa, że czułam Twój ból i tęsknotę

    opowiedz mi, Mario o schizofrenii, opisz ją w którymś wpisie, chciałabym zrozumieć cię bardziej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ~

      proszę, przestańcie pisać z takimi prośbami - nie będę publikowała takich komentarzy
      kiedy będę gotowa, opiszę to, co dzieje się i rozwija. opiszę Chorobę, ale jeszcze nie teraz.
      nie-publicznie

      mogę to zrobić Dobrym Ludziom, przez email: leire.latent@gmail.com

      Usuń