wtorek, 25 sierpnia 2015

25.08.15

Zimne przedjesienne powietrze, które jak suche liście, szepcąc odwiedza mój mały pokój. Wraz z nim przychodzi smutek i lęk przed wychodzeniem z domu, przed ludźmi.
Ona dopiero powstaje - z urywanych zdań, z pośpiesznie napisanych bajek, byle tylko zdążyć z utuleniem do snu, pośpiech, pośpiech, staranność w każdym słowie, Ukochana.

Chciałabym siebie zapomnieć, wtulić w ciepły kożuszek mleka i wystawić swoje ciało na ciche rdzawe światło jesieni. Bardzo za nią tęskniłam, ale teraz jest już mnie bliżej, już słyszę jej głos blisko swojego ucha. To wciąż jeszcze nasycone nieujarzmionymi emocjami westchnienie, ale im więcej będzie zajmować mój świat, tym wszystko stanie się bardziej przemyślane, dokładne i czułe. Już ją czuję, już czuję...

... chwile po tym wybudzam się ze smutkiem. Ptaki dziobią po rękach bladych i zimnych jak u nieżywego. Czasami dziobią prosto w oczy, dziobami wplątują się we włosy. Coraz bardziej niespokojne, a zarazem w tym wzburzeniu tak niepokojąco nieruchome.

*

Starczy mdły oddech. Podchodzisz do mnie i mówisz, że takie włosy może mieć tylko wiedźma, bo tylko wiedźma może trzymać w nich tyle robaków wymieszanych z ziemią prosto z cmentarza. I może masz racje. W tym śnie chodziliśmy po całej wsi, w której nikt nas nie chciał, a nocami zamykali szczelnie drzwi i okna. Bali się nas. Dwa czarne duchy. Ja z tymi włosami, które wzbudzały lęki, a gdy spoczęło na nich światło słońca, tworzyły aureole, i z tymi czarnymi sukniami, które jakby wychodziły wprost z ziemi, delikatnie głaskały trawy - czarownica. I ty, wysoki mężczyzna ze starym, ciemnym, przetartym płaszczem, który za przednią kieszenią na piersi, miał wpleciony gałązkę wrzosu. Moje ręce ci ją wplotły. I ten cylinder, który przeszedł już najśmielsze magiczne sztuczki, ale my wiedzieliśmy, że to nie były tylko sztuczki, że nawet w nich kryła się prawda - i ta prawda odbierała ci siły. W tamten czas nie pomagały ci nawet sny, nocami budziłeś się cały zalany potem, a może wtedy dopiero co wychodziłeś z morza, do którego tak bardzo chciałeś nas zabrać...?

I ta studnia, która odbijała niebo i w której po raz pierwszy w życiu zobaczyłam spadającą gwiazdę.Jej ściany porasta kruchy i miękki mech. Kiedyś robiłam z niego wianuszki, a potem oddawałam je w ręce kobiety, z którą już dawno się pożegnałam.

Nie jestem L.M. - skończcie.


2 komentarze:

  1. Twoje słowa uspokajają moje tłukące się w piersi serce, i choć na chwilę pomagają zasnąć... Dziękuję, za to, że po prostu jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja powinnam dziękować za Twoje Dobre-Słowa. I dziękuję, z całych swoich sił i ze wszystkimi swoimi Ptaszkami.

      Usuń