czwartek, 27 sierpnia 2015

27.08.15

Dźwięki, jak gdyby to, co je wydaje, spoczywało głęboko pod wodą. Są przytłumione, niewyraźne. Nasłuchuje, tykanie zegara. Chciałabym zobaczyć jego wnętrze, trybiki, które mają za zadanie utrzymywać to precyzyjne piękno w stanie opowieści. Jeśli wyjęłabym jedną śrubkę, przyczyniłabym się do zatrzymania czasu. Naszego czasu, który i tak tworzy przetarcia. A Ty szukasz tych przetarć na moim ciele i odkrywasz coraz to nowe, bo stare już dawno zakryłam.
Dzisiaj przyszły do mnie dwie książki z baśniami. Zajrzałam do nich tylko na chwilkę, ale teraz Obrazy ze Słów nawiedzają, tworzą wokół mnie klaustrofobiczny ścisk, przeczuwam, że nadchodzi atak paniki, atak szaleństwa, bardzo się boję, bo tak bardzo starałam się przywrócić sobie harmonię.
Jak pogodzić się z tym, że baśnie opowiadać trzeba, a jednocześnie to one często przyczyniają się do tego, że rozpadam się na milion drobnych kamyczków obsydianu?

Siedzę w koronkowej bluzeczce, jest w kolorze perły, kwiatki takie delikatne, pnące się po bliznach, piersiach, dotykające serca. Nie ubrałam stanika, w ręku szklaneczka z winem. Piersi jak dwa świeżo upieczone placuszki z najdelikatniejszego ciasta. Na policzkach czuję ciepło, poskręcane włosy w kolorze miodu, bose stópki na zimnej podłodze - jestem pewna, że wyglądam teraz niewinnie. W głowie mam zamęt, wszystko zaczęło znowu nakładać się na siebie.

Cały dom drży. Zagłębiam swoje ciało w fotelu, kulę się, chowam w sobie, a Zło i tak znajduje do mnie drogę. Zaczynam ostrożnie poruszać się po pokoju, dotykam mebli, wzrokiem unikam luster. Mam wrażenie, że ktoś wymawia na głos moje imię, chodzi po całym domu i dotyka tych rzeczy, które i ja pieściłam. Chodzę i sprawdzam, jak długo można tak wytrzymać - w oczekiwaniu. Czasami staram się nie ruszać, ale taki bezruch otwiera mnie na Zło - wtedy mam wrażenie, jakby całe moje ciało pokryte było cieniutkimi nitkami. Ono zrobiło ze mnie swoją własną marionetkę, wstrętną starczą ręką, która budzi odrazę, zasłania moje usta i nie mogę błagać, opowiadać. Jedynym ratunkiem jest ucieczka wgłąb siebie. Ale tam również nie odnajduję ciepła. W moim wnętrzu znajduję ciemne fale, czarne ptaki, które dziobią po dłoniach, ilekroć próbuję zrozumieć, przegnić Chorobę, albo znaleźć kogoś, kto mi w tym pomoże. Zobacz co ona ze mną zrobiła. Jak przestraszone dziecko wchodzę do starej zniszczonej kaplicy na naszym cmentarzu. Ciepłe światło Boga oświetla Najświętszą Panienkę, ale One mówią mi, że nie jestem Jej dzieckiem, że muszę odejść.

10 komentarzy:

  1. To ja wymawiam Twoje imię na głos. I wołam. I czuwam. Bądź spokojna. Będzie dobrze drobna isoto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mogłabyś mnie przytulić? Potrzebuję Delikatnej Kobiety, by uspokoić ptaki w sobie.

      "(...) a wrony, jak to wrony,
      patrzą okiem szalonym,
      wrona na wronę.

      (...) siedzą czarne, zdrętwiałe

      (...) Nocne niebo już kwitnie

      (...)Zaśnij, strumieniu wąski -
      dobrej nocy gałązki,
      dobranoc, wrony."

      [Konstanty Ildefons Gałczyński]

      Usuń
    2. Nie chcesz mego przytulenia istoto cudna. Zajrzyj wgłąb siebie, a znajdziesz swiatlo, którym podążając trafisz na to co Ci szczęście daje.

      Usuń
    3. Skąd ta (bolesna) pewność, że nie chcę choć maleńkiego aktu Czułości z Twojej strony...?

      Usuń
    4. Mam tę pewność.
      Czuwam.
      Pomodlę się za Ciebie.

      Usuń
  2. Nie chcesz tego przytulenia istoto wspaniala. Uwierz. Znajdzisz w sobie światło za którym podążając zaznasz ukojenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym podarować Ci trochę ciepła. Sama nie mam go zbyt wiele, jednak Tobie przyda się bardziej... I może choć na chwilę ugasi Zło czające się w Sercu... Proszę, droga Lerie, nie marznij już...

    OdpowiedzUsuń
  4. czy jesteś całkiem sama, Leire?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oni przychodzą do mnie i biorą za rękę, prowadzą do nocnego Krakowa, do baru gdzie starzy poeci czytają swoje wiersze. zawsze siadam przy najciemniejszym stoliku, a wtedy świeca na nim jaśnieje. i wtedy przychodzą. opowiadają mi fascynujące rzeczy o świecie, lęku, mistycyzmie, metafizyce... opowiadają swoje życie, badają mnie wzrokiem. mnie - czarną wronę. mówią, że mam piękne włosy, smutne oczy. czasami odważę się powiedzieć to, co dolega głowie. pamiętam - a zdarzyło się to stosunkowo niedawno - jak pewien pan gdy się o t y m dowiedział, ucałował moją główkę, powiedział żebym się nie bała, że dam sobie radę, bo nie jestem człowiekiem, dlatego Zło będzie przychodziło częściej i będzie chciało zrobić mi krzywdę, ale zawsze znajdę Kogoś, kto mnie uratuje. miał przepiękne zielone oczy - jak las. głęboki głos. małą bliznę na lewym policzku. w czarnym płaszczu nosił pomięte kartki i mały ołówek. jego Dobre oczy, Spokojny głos. napisałam dla niego wiersz, on opowiedział mi kilka ważnych historii. nigdy go nie zapomnę. dwa czarne duchy.

      ktoś zapytał, czy jestem aż tak z d e s p e r o w a n a, że szukam przytulenia Kobiety w internecie. nie jestem - łaknę jedynie Tej Formy Wrażliwości, czasami tak bardzo... czasami głód jest tak silny, że wszystko migocze... a wtedy szukam Jej wszędzie - wszędzie.
      jeśli nie rozumiesz, proszę, nie pisz, bo nie sprawiasz mi tym bólu, na 'coś' takiego już dawno się uodporniłam.

      Usuń
  5. Chciałabyś się spotkać?

    OdpowiedzUsuń