czwartek, 14 maja 2015

14.05.15

  
Pachnę cichym światłem, pachnę katedrą starego kościoła. 

   Przyszyłam wszystkie guziki, jakie kiedykolwiek odpadły od naszych ubrań. Tak właśnie działa na mnie burza. Moje palce do tej pory chodzą jeszcze nerwowo, dłonie trzęsą się, głowa niespokojnie obraca się we wszystkie kierunki i obserwuje, kontroluje otoczenie. Czy aby wszystko jest na swoim miejscu? Czy może burza powywracała szkło, w pył obróciła ukochane podarunki? Tyle grzmotów, tyle grzmotów... Kiedy podłoga zaczęła trząść się coraz mocniej i szybciej, wskoczyłam na łóżko i wbiłam wzrok najpierw na obraz kobiety z rozpuszczonymi włosami, ze złotem i gwiazdami na ciele, ustami czerwonymi jak po kochaniu się z diabłem - kazała pomodlić się do Najświętszej Panienki.
   A potem przyszedł deszcz i od kilku już godzin niespokojnie próbuje uświadomić, opowiedzieć, zaśpiewać kołysankę. Nikt go nie słucha, z uszu leje się krew zmieszana z maleńkimi piórkami. Złe myśli znęcają się nad gołąbkiem, czujesz jego ból, tak jak ja?


   Zatańczę Ci. W melodię tej piosenki, zatańczę i wymodlę. Mała sarenka w wysokiej trawie. Nie wyglądaj przez okno - cały świat płacze. Nie zapalaj światła, bardzo chciałabym napić się herbaty w ciszy, a światło obudzi je wszystkie. Rozbierz się, rozpuść włosy. Chcę Cię zobaczyć.

   Tak bardzo nie mogę doczekać się Nocy Muzeów. Wszystko już przygotowałam; czarna sukienka wisi w szafie, wyczyszczona i pachnąca kobiecym ciałem, włosy umyte, oszalałe, już wszystko jest na swoim miejscu. Jeszcze tylko trzeba się uspokoić, uczynić ludzi przezroczystymi, i wszystko będzie dobrze, bo następna noc uszyta jest z sekretów, które trzeba będzie rozplątać i schować we włosy.
Nie potrafię tu niczego opowiedzieć, wszystko jest bezpieczne w dzienniczku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz