sobota, 9 maja 2015

09.05.15

   Niebo ma dziś niespokojne barwy. Przygotowałam już kominek - został porządnie wysprzątany, umyty, przepyszny napój chłodzi się od kilku dni w lodówce, najcieplejsze listy drgają cichutko przy łóżku, jeszcze tylko ja umyję swoje ciało i wtedy wszystko będzie przygotowane na burzę. Nie wiem na pewno, czy rzeczywiście mnie odwiedzi, ale przecież ukochany Kraków pełen jest niespodzianek, a niebo wygląda groźnie. Czy opowiadałam Ci o A. i Jego ogromnym strachu przed burzą?
   Może to za sprawą tej atmosfery, co jak pszczoły na łące, wydaje niespokojne odgłosy, ale nie wiem, czy wydobędę z siebie małe zalążki światła, dziś tak potrzebnego, by opowiedzieć w swoim dzienniczku wybuch obrazów. Nie mogę ich stracić.


-


   Kilka dni temu byłam u Dziadka. Widziałam starszego pana z długą siwą brodą, starannie rozczesaną. Podejrzewam, że gdybym podeszła do niego, na pewno poczułabym zapach pieczonych jabłek, i ten zapach rozchodziłby się przede wszystkim z jego brody. Ubrany był w ciemnogranatowy płaszcz z jasną kratą, jego blada dłoń zaciskała się na lasce, a w długich pożółkłych paznokciach wplątane były białe, brutalnie wyrwane kobiece włosy.
   Stał na wzgórzu i przyglądał się, kiedy wraz z Duszyczką obmywałam grób z kurzu i ciepła. Byłam zła na słońce, że tak mocno ogrzało kamień, bo tak bardzo chciałam położyć swój policzek między znicze, między rozsypane kwiaty i bazie. Chciałam być bliżej Dziadka, chciałam przeprosić. Zbyt długo Go nie odwiedzałam i czułam, że zawiodłam.
 
   Wyczyściłam brud, który osiadł na kamieniu - to były modlitwy. Brudne, stare modlitwy żony, która popada w otępienie, która grozi ludziom, wpatrując się w Matkę Boską, modlitwy złych ludzi. Przyniosłam Mu świeże gałęzie, które pachniały jak las. Być może za ich sprawą przypomniał sobie, jak chodził po lasach w poszukiwaniu grzybów. Bo ja doskonale pamiętam dźwięk Jego głosu, gdy chwalił się ujrzanym przez siebie leśnym zwierzęciem. Zachwyt i miłość. Pamiętam światło w Jego siwych włosach - światło słońca, światło, które wysokie drzewa nie dopuszczają całkowicie do naszych głów. Pamiętam Jego duże zniszczone dłonie na starym pniu. Z lasu czerpał siłę, tak potrzebną Mu do dbania o własne roślinki na działce.

   Pozłacane litery, które tworzą imię i nazwisko. Ściemniały przy dacie urodzin i śmierci. Wykrwawić się, pędzelkiem nanieść szkarłat, zamazać nim ostatnią datę. Może wszystko byłoby Dobre i Ciche?





2 komentarze:

  1. Nie wiesz o tym, ale czytam Twojego bloga od bardzo dawna. I bez względu na to, o czym jest dany wpis, za każdym razem ogarnia mnie wielki smutek. Może mam tylko smutną duszę? Piszesz tak wspaniale, tak mocno na mnie wpływasz. I bez względu na żal, który rośnie wraz z kolejnymi słowami, dziękuję Ci za to. Być może właśnie Twoje słowa będą rozgrzeszeniem dla duszy, która stała się tak pusta, że nie widzi już sensu nawet w swoich wielkich uczuciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wielką ochotę po prostu przytulić Cię i poczęstować dobrym napojem, i może jeszcze domowymi ciasteczkami, i złotym blaskiem z kominka. Chciałabym Ci opowiadać, ale tak, by Twoja Dusza zaczęła ponownie napełniać się Wielkimi Uczuciami. Nie wiem, czy dziękować, bo jak dziękować za to, że wzbudza się w Kimś smutek (nawet tak szlachetny)?
      Tym razem przepraszam, bo chciałabym pomóc słowem, a nie mogę. Pomyślę o Tobie kiedy słońce będzie już zachodziło i ponownie w nocy - wyślę gwiazdom Dobre Myśli, by skuteczniej przekazały je Tobie.

      Wszystkiego co najczulsze, Duszko.

      Usuń