sobota, 26 stycznia 2013

26.01.13

Bawię się czcionką. Raz jest taka, a raz siaka. Można by pomyśleć, że czcionka nie jest najważniejsza, że ważniejsze są słowa. A no właśnie - ważniejsze są słowa, ale czcionka jest równie ważna, no, może o jeden stopień mniej ważna, ale to przecież ona nadaje charakter słowom. Nie całkowicie oczywiście, ale w pewnym stopniu a jakże. To pewną nazwą, pewnej czcionki, pewne słowa pisała pewna dziewczyna. Tak więc nie mogę się zdecydować jaką wreszcie ustawić, ale to żaden problem nie do rozwiązania.
W poprzednim wpisie napomknęłam coś o samobójstwie. Och, no dobrze... Nie napomknęłam, a poświęciłam mu cały wpis. Nie ładnie, bardzo nie ładnie Leire. Jak śmiałaś Leire. Jakim prawem to zrobiłaś Leire. Nie wstyd ci, Leire. Marsz do konta Leire i nie wychodź z niego póki ci nie wybaczę, Leire. Tak jest, proszę pani. Proszę pani? Nie jestem panią, a już na pewno nie twoją. Tak jest. Przestań! Nie odzywaj się! Stul pysk! Cokolwiek pani rozkaże. Już mówiłam, nie jestem twoją zasraną panią! Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj. Więc jak mam się do pa...do ciebie zwracać, o człowieku? Nie jestem ani jednym ani drugim więc może nazywaj mnie Leire? Leire? Ale to przecież ja. Nie możesz nazywać się tak samo jak ja. Och, ależ mogę i właśnie to robię. Ale dlaczego? Bo ja, kochanie, jestem tobą. Tak, tobą, tylko że tą lepszą wersją. Ty natomiast posiadłaś wszystko co najgorsze. Oj nie rób takiej miny zbitego psa. Dobrze wiesz, że gdyby nie ty, problemy by znikły. Ale przecież każdy ma problemy więc o co ci chodzi? O co mi chodzi? O co?! I ona jeszcze się pyta! Chodzi mi o to, żebyś zamknęła ten swój pysk na pięć zamków, a następnie po prostu oddała mi klucze. Tak po prostu, bez żadnej walki, bo przecież tylko to potrafisz, prawda? Ty ścierwo. Ty gnoju. Zrób, co ci mówiłam i zniknij! Przepadnij! Teraz ja tu żądzę. Kulisz się? Boisz się mnie? Sprawia mi to niezwykłą przyjemność i radość - nie przestawaj, kochanie.

Chodzę od drzwi do drzwi w swoim mieszkaniu. Nigdzie nie czuje, by było moje miejsce. Nawet w swoim własnym pokoju nie czuje się jak u siebie. Wszystko stało się dla mnie takie obce, jak gdyby przez tą noc ktoś wszystko po podmieniał. Ukradł moje rzeczy, wszystkie, a zamiast nich podłożył dobre duplikaty. Tylko, że ja wyczuwam fałszerstwo. Okradziono mnie! Obdarto mnie ze skóry i wrzucono ją do kotła. Zjadłam ją. Była dobre. Może lekko za mało słona, no i przydałoby się ciutke papryki i pieprzu, ale i tak była pyszna. Chcesz spróbować? Nie? Ale dlaczego, przecież to samo zdrowie. Zadaje sobie pytanie Dlaczego jest tak, jak jest? I do tej pory nie znalazłam na nie odpowiedzi. Chociaż, za każdym razem, kiedy tak pytam w nicość, to ta nicość mi odpowiada. I dlatego moje myśli krzyczą do mnie A może na własne życzenie zgotowałaś sobie taki los, jaki się ciebie trzyma? Że niby ja jestem wszystkiemu winna? To ja jestem ta zła, ta be, ta nie dobra i jakże zgorzkniała? Ech...masz racje. Przyznaje się do winy. Czy mam klęknąć i wygłosić żal za grzechy? Bo naprawdę nie wiem, co mam robić. Bo wiesz, od tak dawna nie byłam w kościele... Od tak dawna nie byłam u spowiedzi, ale niezliczoną ilość razy przyjęłam komunie świętą w grzechu. I ciężkim i lekkim - to bez różnicy, gdyż robiłam to dla świętego spokoju, by nikt z rodziny nie kazał mi iść do spowiedzi. Tak więc nie chodząc do spowiedzi, grzechy pozostawały te same. Tak samo złe, tak samo nie ulatniające się. Wtedy mi to przeszkadzało, ale teraz już mi wszystko jedno, bo przecież nie wierze. Dlatego właśnie nie pamiętam, czy to było tak: .......... (po paru minutach zastanawiania się) Ech,zapomniałam nawet, jaka to była ta formułka, którą raz za razem, w każdej wizycie w konfesjonale każdy ją odmawiał... Nic, pustka w głowie. Nie, nie jest mi to do niczego potrzebne i nie, nie zamierzam iść do spowiedzi. Hahahaha. Nie. Chciałam tylko sprawdzić moją pamięć. Oblała test.

&&&

Drogi mój pamiętniku - tak się zastanawiam, czy nadać ci imię? Chelsea smile to nie imię, to tylko tytuł tego bloga, a tobie chyba potrzeba imienia, bym miała jak się do ciebie zwracać... Chcesz być kobietą czy mężczyzną? Ech... Drogi mój pamiętniku - chce cię uspokoić, i oznajmiam ci, że poprzedni wpis nie sugerował, że chcę się zabić, że chcę ponownie spróbować i zobaczyć, czy mi się uda. Więc się uspokój, dobrze? I wiesz... Tyle już tu piszę... I muszę ci przyznać, że za kumplowałam się z tobą. Nigdzie indziej nie pisałam tak szczerze i bezmyślnie jak tu, u ciebie. A raczej - w tobie. Nieważne. Chcę ci podziękować. Wiem, głupie i idiotyczne, bo przecież ty nie żyjesz, hahaha... chryste panie, za kumplowałam się z blogiem O_o Chyba rzeczywiście ojciec powinien się zgodzić, by umieścili mnie w szpitalu psychiatrycznym. Dobrowolnie zgodzę się pójść tam za parę lat. Ot tak, by całkiem zbzikować.

Anna Karenina ma dokładnie 830 stron. To opasłe tomisko wywołuje skurcze w moim brzuchu, a myśl, że coś tak grubego a zarazem ciężkiego, będzie podróżować ze mną z domu do szkoły i z powrotem, wywołuje grymas na mojej twarzy. No bo jak ja wytrzymam z tą książką? A przepraszam - książkochulą, bo książka to za mało powiedziane. Gdybym zaczęła czytać to w ferie, to nie było by żadnego problemu, ale w poniedziałek już do szkoły, a bardzo chcę to przeczytać... Dla chcącego nic trudnego, taa? Ale mój kręgosłup jest chory i bardzo bolący, także nie chcę go niepotrzebnie obciążać. Najchętniej to wyrzuciłabym podręczniki w pizdu i wzięła A.K. Na razie czytam Z ciemnością jej do twarzy, ale to nie moje ani z biblioteki, tylko E., i czytam to już teraz tylko dlatego, że bardzo jej zależy, bym oddała jak najszybciej, gdyż zżyła się z tą książką. Doskonale ją rozumiem. Pożyczając P. Retrum też chciałam, by oddała mi je jak najszybciej, co więcej - wcale nie chciałam wypuszczać tej książki z rąk. Hahaha... Oprócz Anny Kareniny i Mitów celtyckich wszystko z biblioteki przeczytałam, także gdzieś za tydzień, góra dwa ponownie się do niej wybiorę, ale tym razem wypożyczę góra dwie książki. 

NAJGORSZY JEST TWÓJ UŚMIECH.
Uciekając z cieram z twarzy ostatnie resztki fałszywego uśmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz