sobota, 3 października 2015

03.10.15

fragmentami

Kiedy zasypia, patrzę na Jej powolnie zastygające ciało. To nie jest zwykłe obserwowanie, to obsesja połączona z czuwaniem. Muszę widzieć, że żyje, będąc przy Niej całą noc bez przerwy, wtedy nie można nawet zamrugać. Ciemność wypełnia tykanie zegara i Jej oddech. Pukle włosów w ramkach, wiszące na ścianach wokół - szepcą. Trzeba mi być, gdy przez sen zaczyna krzyczeć tak bardzo, że krztusi się swoimi koszmarami, gdy szuka mnie dłońmi. Trzeba mi być Jej bólem i ukojeniem. Muszę chronić Ją od Mary, mieć w głowie przygotowaną baśń, by melodyjnie odegnać zło. Ta Dziewczynka mi zaufała, to ja prowadzę Ją przez ciemne aleje cmentarza.

*
 Mam wrażenie, że naprzemiennie budzi się we mnie zwierzęcość i czułość połączona ze spokojem. (...) Spójrz czym się stałeś, twoja twarz ma ostre rysy wilka. Teraz nocami wzmaga się burza - szaleje po całym ciele, siejąc niewyobrażalne spustoszenia. (...) Uciekasz nad jezioro. Pamiętam jak od jego tafli odbijały się zastępy czarnych postaci, tak naprawdę były szare, ale w tej zimnej i ciemnej wodzie... nie widać w niej było nawet dna, a jednak zauważyłam te ciemne oczy... A potem przyśnił mi się Egipt.

*
 Całe ciało pachnie świeżutkim kozim mlekiem i jesienią. Chodzę po pokoju i sprawdzam powietrze machając powoli dłońmi. Wyczuwam zarysy postaci w każdym niemal miejscu. Umarli przechadzają się między mną dzień i noc. Krzyk skierowany wprost do Księżyca. (...) Strach, po naszej śmierci zostaną różne rzeczy i Listy. Ukryjemy je w Bezpiecznym Miejscu, bo przecież takie mamy. Widzę ten powolny rytuał bardzo wyraźnie

*
 Bezkształtny byt, z którego stworzyłaś upośledzoną kobietę. Rozczochrana, naga, roześmiana i zniewolona obłędem. Ale potem przychodzisz na paluszkach, masz na sobie cienką koszule nocną, przez którą widzę gwiazdozbiór wypisany na Twoim ciele. Podnoszę dłonie i przykładam do Twojej twarzy, pachniesz mi jaśminem. Rozplatam Twoje warkocze, masz bystre spojrzenie i niedokończone historie błąkające się w kącikach ust. Zabierzesz mnie za niedługo na cmentarz Rakowicki, ale tym razem będziemy tam dzieliły się słowem intensywniej i inaczej. Upleciemy gniazdko z opadłych liści, z naszych pojedynczych włosów stworzymy marionetkę.
(...) i robić wszystko, by wydobyć z Niej ten przepiękny śmiech. To jest tak, jak gdyby Ona miała tam w środku malutkiego białego gołąbka, który grucha Jej szczęściem.

Po każdych listach wykończona, upojona zmęczeniem i opowieściami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz