czwartek, 30 maja 2013

30.05.13

Jestem do dupy. Tak, tak. Przecież ja to wiem, i ty to wiesz, i wszyscy to wiemy, więc po kiego to pisze? Chyba po to, by się zdołować; teraz i tak na przyszłość. Przecież ktoś to musi robić, przecież ktoś musi mnie dołować, więc dlaczego to musi robić zawsze ktoś inny, ktoś z zewnątrz? Dlaczego to nie mogę być ja? Pewnie - żadna frajda doprowadzać się na własne życzenie do ruiny, ale to zawsze jakieś zajęcie. Zawsze jakoś zabija się czas. Jest fajnie... Jest fajnie... Nos piecze od środka, a głowa boli strasznie. Jest fajnie... Bolą mnie nogi, mózg się rozwala, a oczy pieką i bolą. Jest fajnie... Warga jest cała w strzępach, ciągle krwawi i piecze, jakbym wysypała na nią sól. Jest fajnie... Wiesz, że sól wżera się w me rany i wcale nie zaspokaja mego masochistycznego rytuału? Jest fajnie... Nie jestem masochistką. Nie jestem. Właściwie nie wiem kim jestem. Kim jestem? Jest fajnie... Mogłabym napisać, że jestem dziewczyną. Bo przecież jestem. Ale to, jaką mam płeć jest bardzo łatwo zgadnąć a i to nie jest najważniejsze. Jest fajnie... Całe życie przede mną, a ja już zastanawiam się jak umrzeć. Jest fajnie... Zastanawiam się również jak żyć, żeby nie umrzeć - i gdzie tu logika? Jest fajnie... Ty też się zastanawiasz? I jak ci idzie? Dostałeś odpowiedzi na swoje pytania? Muszę wiedzieć, bo może mi pomożesz dzieląc się ze mną tymi sekretami. Jest fajnie... Jeśli pod głośnie moje krzyki we wnętrzu to usłyszy je cały świat. Ale ja nie jestem pewna, czy chcę, by wszyscy słyszeli co się we mnie dzieje. Przecież to nie dobrze, jak o człowieku wie się aż tyle. To nie dobrze... A gdyby ktoś dowiedział się co mi w duszy gra, wylądował by w szpitalu psychiatrycznym na tym najostrzejszym najgroźniejszym oddziale, nie mając szansy na ratunek ale skrycie go oczekując. Jest fajnie... Nie chcę mieć na sumieniu psychiki ludzi, ale chyba już na to 'nie chcę' za późno. Co mam robić? Jest fajnie... Nie chcę nikogo przepraszać za rozwalenie mu mózgu, bo przecież nie jestem wszystkiemu winna... Czy nie? Jest fajnie... A kiedy zamykam dłoń, mocno... A kiedy zaciśniętą pięść rozprostuje... Widzę odciśnięte półksiężyce... Z których sączy się błotnista krew, zupełnie tak nie podobna do mojej, mojej, którą zapamiętałam, którą przecież codziennie pije... Jest fajnie?
Czuję do ciebie wstręt... Wstręt tak namacalny, tak rzeczywisty, że to boli. Ten wstręt wypala we mnie jakąś dziwną dziurę, która zieje pustką. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie w tym szaro burym i ponurym świecie? Nie ja jedna, nie ja jedyna... Ale czuję do ciebie ten wstręt... I krzyczę do ciebie 'ty idiotko, ty wstrętny człowieku'. Nienawidzę cię. Z całego serca cię nienawidzę. Kiedyś próbowałam pokochać, ale chęci poszły na marne i nic nie uzyskałam. Nienawidzę cię. Życzę ci śmierci. Stoje przed tobą, mówisz: to nie koncert życzeń. Wiem, ale ja w duchu taki koncert właśnie prowadzę, więc może moje życzenie zostanie spełnione. To zależy tylko i wyłącznie ode mnie, bo to mój koncert. Widzę, że zbladłaś. Widzę strach w twych oczach. I dobrze. To dobrze. Giń. Giń szmato. Giń i zgnij wreszcie!!! Ups... Przepraszam... Mówię, przepraszam, gładząc taflę lustra. Czy naprawdę wykrzyczałam te wszystkie słowa do swojego odbicia? Przepraszam... Ale giń. Rzucony kamień w lustro powoduje, że ono rozpryskuje się na wszystko strony. I rani mnie w rękę, a kawałek wbija mi się w oko. Zraniłaś mnie... Zraniłam się... Zraniliście mnie.

***

Dzisiaj było...dobrze. W sumie dzień zmarnowany na pewną osobę, która jak się okazała jest tępa jak dzida. Dobrze, że byłam cały czas z P. bo chybabym padła, leżała, i nie wstawała. Tylko ja się pytam, no pytam się do cholery - jak można chodzić z kimś, z kim pisało się ledwie dwa razy, spotkało się raz i rozmawiało w cztery oczy zaledwie 4 godziny i w tym samym dniu z nim chodzić? J a k m o ż n a ? ! Przecież to kpina a nie miłość. Jesteście siebie warci, ale ciebie droga 'przyjaciółko' miałam za kogoś mądrzejszego. A tu się okazało, że jesteś debil a nie człowiek rozumny. Żałosne, tak bardzo żałosne...
Jutro domowy odpoczynek. Czekam na poniedziałek z P., by kupić wreszcie mnóstwo książek. Mnóstwo.

Smutno.

1 komentarz:

  1. Och, tak jakbym czytała swe dzisiejsze samopoczucie. Pozwól iż chociaż będę na chwilę być owym odbiciem lustrzanym. Gdyż me wnętrze jej rozrywane ów słowami.
    Doskonale opisałaś wszystko, jestem pod ogromnym wrażeniem ujęcia beznadziejności.
    Pozdrawiam, wierna czytelniczka Bloody.

    OdpowiedzUsuń