sobota, 1 czerwca 2013

01.06.13

   Mam tłuste palce. Chciałam zjeść naleśniki, ale po paru 'kubkach' martini zmieszanego z sokiem pomarańczowym nie wiem, czy to dobry pomysł. Zjadłam również pizze. Zbyt dużo myślałam i zbyt dużo płakałam w środku. Nie mogłam wypłakać się na zewnątrz, bo nie chciałam, by wszyscy to zobaczyli. Po co? Co by to zmieniło, że ktoś zobaczyłby jak mi źle? Co by to zmieniło? Zrobiliby coś? Stał by się cud i nagle wszystko zaczęłoby się układać? Co by to zmieniło? Myślę, że nic. Nic, nic, nic. Jestem zbyt głupim człowiekiem, dlatego właśnie nigdy nie pojmę tego świata. Mam tłuste palce. Tłuste palce mam. Od oleju. Od naleśników. Od tłustego widelca.
   Boję się. Każdego ranka, kiedy otwieram oczy - boję się. Każdej nocy, w której budzę się z paniką w sercu, a ono pędzi, jak gdyby spieszyło się, by dopaść ten niezidentyfikowany ból i go pożreć - boję się. Każdego dnia, w którym muszę zmierzyć się z tą niezbyt przyjemną rzeczywistością, z tymi ludźmi, którzy patrzą się na ciebie spod byka, nie ufając nikomu, ale w myślach obmyślając, jakby cię tu upierdolić - boję się. Każdego dnia w szkolę, w którym obawiam się o swoje już i tak mocno nadszarpane nerwy - boję się. Kiedy kładę się spać, rozmyślając o właśnie skończonym dniu, o tym, co się stało, co się nie stało i co stać się mogło, o tym, co zrobiłam a czego nie, o tym, co straciłam, o tym, co zyskałam, o tym, co zniszczyłam - boję się nawet wtedy i kiedy śpię również się boje wiesz? Ale sen, to taki drugi rodzaj umierania. Bardzo przyjemny o tyle o ile. Jeśli śnią ci się w nim same koszmary, strasznego, przeraźliwe koszmary, które doprowadzają cię do bólu serca z przerażenia, to nie jest już przyjemny, a jedynie odpychający. Robisz wszystko, byle tylko nie zasnąć. A kiedy już jakimś cudem zasypiasz, to budzisz się w środku nocy. Rozglądasz się po swoim pokoju, który jakimś dziwnym sposobem nie wygląda jak twój pokój. Albo wygląda, ale jest jakiś taki...przerażający. Coś się w nim zmieniło, coś powoduje, że ogarnia cię przerażenie, strach tak namacalny, że aż niemożliwy. A jednak. Właśnie coś usłyszałeś. O, a teraz właśnie zobaczyłeś coś kątem oka. Wydaje cie się? Tak myślisz? Może i masz racje, ale ja osobiście uważam, że to zdarzyło się naprawdę. Tak jak i to, że właśnie sparaliżowało cię ze strachu, właśnie szybkim ruchem zapaliłeś lampkę nocną. Jesteś cały spocony, serce bije ci zbyt szybko, dobrze o tym wiesz. Boli. Rozglądasz się cały czas po pokoju, ale nic nie widzisz. Nie widzisz, ale czujesz czyjąś obecność. Postanawiasz włączyć telewizor, by odgonić czarne myśli i strach. Niestety nie ma nic ciekawego, jedynie jakieś programy o wróżeniu z kart tarota. Kiepskie oderwanie od tego, co się dzieje w pokoju. Oglądasz jakiś badziew, ale to nic nie daje. Wyłączasz telewizor, za to włączasz radio. Lecą jakieś polskie stare piosenki. Raniące dla twych uszu, ale zawsze to jakieś zwrócenie twojej uwagi. Na komputer nie wchodzisz, bo biurko jest zbyt blisko przy oknie - boisz się, że coś cię przez nie złapie. Kładziesz się. Starasz się usnąć. Ale nie możesz. Nie możesz, bo to coś jest razem z tobą. Jest tuż obok ciebie. Prawdopodobnie nawet dmucha ci w twarz swoim zimnym oddechem. Wszystko jest złe. Nawet ty sam. Ze strachu zatraciłeś swoje prawdziwe ja. Już ciebie nie ma. Jest tylko twoja skóra na twoim szkielecie. Ale ciebie już nie ma. Nie ma. Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie am, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma. Nic już nie ma...

Boję się.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz