sobota, 22 grudnia 2012

22.12.12

KRÓTKO I NA TEMAT:
No, może nie na temat, bo w sumie nie wiem co chcę napisać ani nic szczególnego w tym poście nie zaplanowałam. Może tak: upragnionego wczorajszego końca świata nie było, co było do przewidzenia. Wcale a wcale mnie to nie zdziwiło, co więcej - utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nasza rasa ludzka jest prawdopodobnie nieśmiertelna. A przynajmniej za taką się teraz uważa. No trudno, przecież nikt im tego nie zabroni, a debile debilami pozostaną.
Czekam na przyjazd C.A. Będzie gdzieś koło południa, a ja oczywiście nie mogę się doczekać.
Wysprzątałam wszystko co się dało. Nie wiem, czy dobrze, ale ważne, że w ogóle. Jak się przyczepi to się przyczepi, ja nie jestem żadnym kurwa robotem, żeby zapierdzielać, anie wysłuchiwać przynieś, podaj, pozamiataj
Kawa wyjątkowo mi smakuje, oczy pieką i bolą jak cholera, nie wyspałam się, do tego dochodzi fakt, że odkąd się obudziłam musiałam sprzątać... Jutro zaciągną mnie do kościoła WHAT THE HELL?! I tyle z tego cieszenia się. Czy w poniedziałek, w wigilię, też trzeba tam iść? Oprócz pasterki, na którą się nie wybieram, i siłą mnie tam nie zaciągną choćby skały srały a niebo waliło się nam na łeb. Kiedyś to było co innego. Kiedy chodziłam jeszcze do 4kl. podstawówki to wiadomo 'ja chce na pasterkeee', 'a wytrzymasz?', 'wytrzymam!' - a w głowie "to będzie wyczyn, nie będę spała do pierwszej w nocy, a ludzie będą patrzeć na mnie z podziwem". Och tak, takie to były czasy. Ale wtedy naprawdę tak myślałam - że to dla mnie wielki wyczyn. A teraz? Teraz to autentycznie jebne na łóżko już po wigilii i będę spała jak zabita i będę miała gdzieś, która jest godzina.
Taaak, czuje, że mogę wszystko, a skoro tak, to wybieram spanie.
WOLNOOOŚĆ
ŚWIĘTA, ŚWIĘTA, ŚWIĘTA...:
Jako że mnie tutaj nie będzie i nie mam pojęcia kiedy napiszę tutaj coś nowego, a to głównie przez brak czasu, więc... Zauważyłam, że ktoś to czyta. No a że ktoś to czyta, i nawet odważył się obserwować mojego bloga to - życzę Wam wszystkim (oprócz pewnej osoby oczywiście) wesołych, spokojnych no i udanych świąt. Żebyście dostali to, co chcecie dostać i żebyście wyżarli wszystko ze stołu, a potem żeby to wszystko poszło Wam w cycki.

NOWY ROK, NOWY ROK, NOWY ROK...:
Tak, z tej okazji też Wam już złożę życzenia, bo zapewne mnie tu nie będzie. Życzę Wam wszystkim (oprócz pewnej osoby) udanego sylwestra. Nie upijcie się za dużo, a nawet jeśli, to obrzygajcie osobę, za którą nie przepadacie - nie krępujcie się, w ten dzień wszystko wolno!



ALLELUJA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz