środa, 5 grudnia 2012

05.12.12

Nie poszłam dzisiaj do szkoły, bo po prostu musiałam odpocząć. W sumie mam dzięki temu więcej czasu na naukę na jutro i po jutrze. Mam nadzieje, że mi się to uda, bo jakoś... Nie mam głowy do nauki. Cały czas mnie coś rozprasza. A to książka, a to psiak, a to różne myśli. To się musi zmienić, ale jeszcze nie wiem jak się do tego zabrać. Niby motywacja jest, ale te moje zaległości mnie przerażają. Jednakże dam radę. Wiem, że dam, bo, jak to mówią, zdolna jestem. Moja droga kochana M. też jest zdolna. Zdolna bestia. Obie damy radę.
Tak zupełnie z innej beczki: w nocy spadła kolejna porcja śniegu. Nie wiem dlaczego, ale widok śniegu za oknem mnie w jakimś stopniu uspokaja. Sprawia, że wszystko staje się takie magiczne, takie znośne. Oby nie stopniał na święta, oby nie stopniał na nowy rok, oby nie stopniał na ferie.
Oby, oby, oby. Mój psiak cieszy się równie mocno na jego widok co ja. Szaleje, aż miło. Nic, tylko się uśmiechać. Dobrze, że ją mam, bo mimo, że ta moja suczka jest szalona, a ja czasem potrzebuje spokoju, to i tak ją kocham.
Spałam jakoś tak niespokojnie. Czułam, jakby ktoś był w pokoju, mimo, że byłam zupełnie sama. Nie wiem co się dzieje, ale staram się nie zwracać na to uwagi.
Mam małą ochotę na pójść na łyżwy, ale to się może źle skończyć, także raczej sobie odpuszczę. Może kiedyś, z moją M. Tak, z Nią na pewno się wybiorę, bo przynajmniej ktoś mnie będzie asekurował. Chronił mój tyłek - a będę chroniła Jej.

Czytam, czytam i czytam. I tak się zastanawiam nad tym, co wyjdzie mi na teście jaki będę miała zawód. Tzn. w jakim zawodzie się niby sprawdzę. Napisałam, że chcę zostać psychiatrą i tego się będę trzymała. Każdy mówi, że się na to nadaje, a to tylko uświadamia mnie, że dobrze robię. Czuje, że właśnie to chcę wykonywać w przyszłości. Chętnie odwiedzę szpital psychiatryczny. Chętnie będę w nim pracowała. Od zawsze fascynowali mnie ludzie... po prostu inni od reszty. No dobrze, nazwijmy rzeczy po imieniu - od zawsze fascynowali mnie ludzie, którzy są po prostu wariatami. Ale wariatami w sensie wariatami. Czeka mnie sporo nauki, ale dam radę. Jak się zaprę.

***

Kiedyś wróżyłam sobie z tarota. Ot takie wróżenie. Amatorskie oczywiście, bo kompletnie się na tym nie znam, ale kupiłam, poczytałam, i zaczęłam robić to, co robić trzeba było. Zadziwiające, ale nic się z tego nie sprawdziło. Na 100% robiłam coś źle, jeżeli nie wszystko, no ale do dnia dzisiejszego mam te karty, i nie wiem co z nimi zrobić... Może zostaną jako pamiątka... Może kiedyś się jeszcze do czegoś przydadzą, a może po prostu je spale (o ile wgl można coś takiego robić O_O)
Pamiętam dzień, w którym wymyśliłam sobie, by wywołać samego szatana (już wtedy w niego wątpiłam, a na dzień dzisiejszy nie wierze), sama nie wiem dlaczego jego, może po prostu to było pierwsze, co mi do głowy przyszło. No więc: nie opiszę tego jak to robiłam, bo jeszcze jakiemuś głupkowi przyjdzie do głowy, by zrobić to samo. No ale po tym, zaczęły się dziać naprawdę dziwne rzeczy, i to właśnie wtedy moja M. mi pomogła. Chcę tutaj Jej za to podziękować, bo gdyby nie ona, to moja bujna wyobraźnia doprowadziłaby mnie do obłędu. To właśnie Ona była przy mnie, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. To Ona starała mi się pomóc, a co najważniejsze rozumiała mnie. Dziękuję Ci kochanie.
Ostatnio przeglądałam moje książki, i mam parę takich, które mi się kompletnie nie podobały, bo to jakiś totalne szmiry. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, że o tym pomyśle i wgl ale chyba je sprzedam.
Puch.

A to moje skrzydła... Trochę bym w nich zmieniła, ale są podobne
do tych z mojej wyobraźni.

A to najnowsza piosenka, na której mam ostatnio bzika, aach



1 komentarz:

  1. Też miałam fazę na tą nutę. Książki uwielbiam, ale nie miałam zamiaru nigdy ich sprzedać, zresztą zawsze jest mi ciężko rozstawać się z rzeczami. Podoba mi się wygląd Twojego bloga, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń