sobota, 1 grudnia 2012

01.12.12

Dzisiaj jest dzień totalnej... udręki? Nie. Po prostu totalnej nudy i śmierdzącego oddechu ojca. Czyli: totalna porażka. Jestem zdana tylko na siebie, bo z M. się nie dogaduje, ze sobą również, a ludzie na portalu zapytaj.onet.pl nie są... Po prostu są pozbawieni emocji, bo podobno taka moda. Szlag by trafił taką modę i ludzi uczestniczącej w niej. Nie mam z kim pogadać, nie mam słów, by opisać jak mi nijak a zarazem źle. Niby mam ratować coś, co upada, niby mam ratować siebie, niby mam ratować swoje życie - ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chce.
Już nawet nie chcę mi się pisać tutaj, ale gdzieś się wyżyć przecież muszę.

Niedługo święta. No świetnie. Co bym chciała dostać? Święty spokój, inną lepszą rodzinę, inne lepsze życie, książki a najlepiej cały Empik. Tak. To bym chciała. No i oczywiście glany, na które się nie doczekam, bo mam takiego zjebanego ojca. Niech go szlag. Niech szlag trafi całą tą rodzinę. Przysięgam, że jak skończę osiemnaście lat, to się wyprowadzam choćby pod most. Wszędzie lepiej niż w towarzystwie takich debili.
Miałam wczoraj iść do biblioteki, ale nie poszłam. Miałam wczoraj się starać, ale się nie starałam. Miałam wczoraj cieszyć się chwilą obecną, ale się nie cieszyłam. Nie zrobiłam nic, tylko korzystałam póki mogłam. Najchętniej korzystałabym z życia ile wlezie, jednakże samej tak trochę głupio, a z kimś to nie mam z kim.

Zastanawiam się nad zmianą wyglądu bloga, jednakże... Za dużo roboty, poza tym nie wiem na jak. Odpuszczę sobie na razie.
Tak sobie pisze, tak pisze i pisze, i zastanawiam się, jaki to ma sens, takie pisanie, tworzenie tego bloga na nowo. Nie mam pojęcia. Czy robię to po to, by było mi lżej? Bym mogła się wygadać? Chyba tak, bo jeśli wygadam się komukolwiek innemu, to ten ktoś z góry mnie osądzi, nie zrozumie, a tutaj przynajmniej mogę pisać do woli i nikt tego nie czyta - wielkie plusy. Same plusy aż normalnie robię pod siebie.

Mam ochotę podejść do szyby. Nachuchać na nią. Napisać na niej cały mój plan dalszego życia. Napisać tam wszystko to, co chcę zrobić, z kim to chcę zrobić, moje plany, marzenia, nadzieje, żale, smutki, złe chwile, dobre chwile - wszystko - a następnie zacisnąć pięść, tak, by wbijające paznokcie sprawiły ból, i najzwyczajniej w świecie rąbnąć z całej siły to wszystko, by rozbryzgało się w drobny mak. Następnie mam ochotę skakać po odłamkach by rozkruszyć je na jeszcze mniejsze. Potem zjadłabym to wszystko, a następnie wyrzygałabym lub wysrała - wtedy nikt by tego nawet kijem nie tknął. Nawet ja.
Tyle właśnie moje życie jest warte.

Nikt, kto nie doświadczył kiedykolwiek nicości, nie potrafi pojąć, co ona naprawdę oznacza. Nie mam na myśli żadnej otchłani czy pustki, ale po prostu nieobecność czegokolwiek. Nicość przybiera różne formy, objawia się w obrazach i kształtach, lecz one nie przesłaniają jej prawdziwej natury. Nie istnieje ruch. Nie ma pragnień ani smutku. Nicość nie boli. Ona pochłania.


2 komentarze:

  1. Nie życzę Ci źle, bo nie lubię być wredna, ale tutaj się po prostu nie da. Właśnie dowiedziałam się czegoś, co Ciebie po prostu skreśliło u mnie totalnie. I sama sobie tym zaszkodziłaś, bo okłamywałaś mnie od samego początku. Nie jesteś godna przyjaciół, chłopaka, swojej M., ani nikogo innego. A wiesz czemu? Bo tylko cały czas kłamiesz. Okłamałaś mnie!! Ale pewnie na mnie się nie skończyło. Jak mogłaś?! Jesteś po prostu skończona.
    "Przysięgam, że jak skończę osiemnaście lat, to się wyprowadzam choćby pod most." - myślałaś, że się nie dowiem? Myślałaś, że uda Ci się mnie okłamywać do końca życia? A ja głupia Ci wierzyłam... Wierzyłam Ci i kochałam jak siostrę. Aż mi się to w głowie nie mieści...
    Znosiłam wiele, ale okłamywać siebie nie dam!
    Nawet nie odpisuj na ten komentarz, bo to nie ma sensu. Dla mnie już Ciebie nie ma. Dla mnie nie istniejesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty nie istniejesz dla mnie już dawno, więc opierdol się żmijo, bo nie chce mi się tracić czasu na te Twoje pitu pitu. To, czy zasługuje na moją M. to akurat nie ty będziesz o tym decydowała. Nie życzę sobie, byś czytała mój blog, ponieważ nie ma miejsca dla Ciebie w moim życiu od dawna. Po jakie licho ty wgl tutaj znowu piszesz? O_o Idź w cholere bo nie wiem po co mi o sobie przypominasz -.- Nara Ci suczysko i obyśmy się już nigdy nie spotkały ani tak ani tak.
      PS: mam w dupie czego się jeszcze o mnie dowiesz, więc jeśli myślisz, że w jakikolwiek sposób mnie to ruszyło, to jesteś w błędzie. Zależało mi tylko na M. a na tobie w ogóle, więc wypierdalaj. Tyle.

      Usuń