środa, 18 grudnia 2013

18.12.13

W powietrzu unosi się zapach rozkładu. Kwasota, coś jak rozkładające się uczucie, a może jedna z moich osobowości. Jestem ciekawa, która osobowość właśnie zostaje zabita przez inne. Nie dowiem się tego w najbliższym czasie, bo względny spokój zostaje właśnie zakłócony, przez zbliżające się święta. Ach, święta. Pamiętam dobrze wigilie, kiedy jeszcze mój świętej pamięci dziadek żył. Byłam mała, ale pamiętam, jak szybko zjadałam potrawy, byle jak najszybciej dobrać się do prezentów. Tylko że po zjedzonych potrawach dziadek zaczynał śpiewać kolędy. Miał piękny mocny głos, oraz grubą książkę z kolędami, więc... Niecierpliwość - zapamiętałam to najbardziej. Wtedy liczyły się prezenty, choć już w tamtym okresie czułam coś na podobieństwo magii. Teraz już zniszczonej, pozbawionej blasku.
Która z osobowości... Brzuch boli, a ja nie mogąc się na niczym skupić wbijam w niego swoje zaostrzone paznokcie. Paznokcie wiedźmy. Słyszę milion, milion głosów w swojej głowie. Naprawdę.
Krzyki przechodzące w słowa, a ja nadal się boje. Już nie proszę o pomoc, to irracjonalne. Proszę o kogoś, kto załagodzi ten stan. Wiem, że to nie co innego, jednak mimo wszystko... Dostać taką osobę pod choinkę, to byłyby najlepsze święta w całym moim życiu.
Przy stole, obok mnie, na krześle, obok mnie, na krześle, bok, siedziałby dziadek.
Babcia by nie marudziła. Ojciec nie krzyczał. Ciocie ogarnąłby spokój.
Potem, kiedy wszyscy poszliby na pasterkę, babcia z duchem-dziadkiem spać, zawisłabym na Wawelu, sięgając po gwiazdkę betlejemską.
Magia.

Wszystkie krzyki w jednym świecie. Jeden świat mieszczący wszystkie krzyki.

Niechcący, dla zabawy
W środę po osiemnastej
Tak po prostu, najzwyczajniej
Zastrzeliłeś moje serce na strzelnicy
Jak zabawkę z piernika
Albo kwiat na sprężynie

A mogłeś nie trafić...
~Krystyna Gucewicz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz