sobota, 26 września 2015

26.09.15

Za oknem deszcz, który spokojnym szumem powoli nucił kołysankę. Była tylko książka i ta obsesja paląca pozawijane w różne strony zwoje mózgu. Obsesja na punkcie skończenia książki, dobrnięcia do końca całej tej historii, odkrycia zagadki, jaką niosły za sobą tytuły. Za oknem ciemność, krzyki spadających gwiazd gdzieś w oddali - nie mogłeś ich zobaczyć, przykładałam zimne rączki do Twoich zamkniętych powiek, bo tak bardzo chciałam zatrzymać Twoje Obrazy tylko dla siebie, by w Twoim wnętrzu rozrosły się dla mnie, do mnie, pamiętasz - nikt nigdy. A przecież nawet nie wyrywałeś się, ze spokojem pozwalałeś mi przypatrywać się, jak przemierzasz te fale ciemności, wzburzone fale goryczy i nienasycenia, pamiętasz - gdzieś tam w oddali.

Myślę, że to nie przypadek, że to wszystko zostało spisane gdzieś w tych umierających powolutku gwiazdach, gdzieś w tym Księżycu, który z dokładnymi ruchami przeobrażał się w krew, skapywała wprost w nasze otwarte głowy, otwarte ciała w zimnych kryptach.

Obsesja skończenia książki, tej książki. A potem cisza rozświetlana wizerunkiem... Na końcu, tuż za ostatnią kartką, włożony za okładkę, spokojnie czekający na mnie. Obrazek z wizerunkiem Jezusa, który miał nieść nadzieję. Pognieciony i wyblakły, pachnący kościołem - jego ukrytymi przejściami - domkiem na wsi, starszą panią i starymi dłońmi. Pachnący modlitwami i ustami przykładanymi do niego w ostatnim gwałtownym przypływie nadziei. Na odwrocie spisana Koronka do Miłosierdzia Bożego. Patrzył zmęczonym wzrokiem, Jego słowa sączące się wprost do mojej głowy - weź, uwolnij.

To wszystko przepływa przeze mnie jak wzburzona rzeka, myśli krążą wokół tego, co ciemne i surowe - obsesja za obsesją, trzeba - należy - spisać to wszystko czym prędzej, zanim do głowy wsączy się sok z zatrutych jabłek, z drzewa rosnącego tuż przy wzgórzu, na szczycie którego utworzył się cmentarz.

Do piersi tuliłam medalik z Mateńką. Pewnego dnia postanowiliśmy zatopić ręce w Księgach Zakazanych i od tej pory widać błyskawice przebijające się przez barierę, gdzieś tam w umyśle. A ta czarna suknia skrojona na moje ciało - w niej przyjdę do Twojego domku na wsi, tam pozwolę Ci poczytać wiersze.
Odkąd gdzieś mi się zagubiłeś,
Medalik zabrałeś ze sobą, teraz nikt mnie już nie ochrania, jestem otwarta
Odkąd modlisz się za mnie
ci ludzie nie mogą mnie w żadnym stopniu skrzywdzić

niesamowite sny, niesamowite dni ale wciąż jakaś niewytłumaczalna i niezbadana część mnie tęskni


4 komentarze:

  1. Kiedyś, jeszcze na asku, pisałaś o swojej babce...
    Wydała mi się niezwykłą kobietą.
    Napiszesz coś o niej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeglądając w Dzienniku wspomnienia, natrafiłam akurat na te związane z moją babką
      chciałabym napisać tu o Niej więcej i tak też zrobię, ale to dosyć smutne i bardzo ważne wspomnienia, dlatego potrzebuję czasu - najpierw muszą powoli przejść przez całe ciało

      Usuń