sobota, 21 kwietnia 2012

21.04.12

Czasami to wraca i choć noc nadchodzi, wraz z przebudzeniem, to w głowie majaczą pojedyńcze obrazy. Otwarte powieki o godzinie zero, to jak widmo nocy. Teraz uśpione - ale czyha. Blada świeczka nigdy nie zapłonie tak mocno, jak moje uczucia. Kurz zbiera się na zamkniętych ustach. Wszystko co nazywam i ubieram w słowa nie ma nawet kształtów moich myśli. Wszystko to w lustrze moich oczów jest przerażające, niepodobne. Pragnę tak bardzo, że nie całuję ustami, lecz od razu gardłem. Pisanie, to wystawienie siebie na głód.
Ponownie zamknęłam swoją duszę w zwykłej, drewnianej szafie. Przekręcając złoty stary klucz, w mojej głowie ktoś wołał głośno 'błąd, błąd, błąd!'. Zignorowałam to. Zignorowałam tak samo, jak świadomość tego, że prawdopodobnie owy klucz zgubię, a wtedy szafa splami się szkarłatną plamą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz