środa, 2 kwietnia 2014

02.04.14

   Na zewnątrz wszystko zaczęło budzić się do życia. I, choć widok jest piękny, napawa mnie to wszystko niewypowiedzianym lękiem. Chciałabym zatrzymać czas i móc ustawiać sobie obraz w zależności od kaprysu. Gdybym zatrzymała go teraz, na pierwszy rzut poszłyby drzewa przy moim bloku. Drzewa w rzędzie wypuściły delikatnie różowe kwiatki. Gdybym mogła, zerwałabym kilka - tak przynajmniej myślę, bo z drugiej jednak strony ich delikatność zbyt mocno by mnie poraziła, tym samym powodując, że odważyłabym się jedynie na pogładzenie kwiatów i przyłożenie do każdego z nich swój nos, by wdychać, wdychać... Za niedługo te różowe kwiatuszki staną się ciemniejsze. Bordowe, rude... Bardzo ciemnofioletowe... Ich dziewicza delikatność, dziewiczy wygląd zostanie zastąpiony twardym spojrzeniem, jakie będą mi rzucane przez cały czas ich trwania.
   Jabłonie również kwitną. W ich przypadku to biel, kremowa biel rozchodzi się po żyłach i stara się przynieśc spokój ludziom. Zupełnie tego nie rozumiem, bo nam się to nie należy. Powinny się schować, schować się, bo są zbyt delikatne, zbyt łatwowierne i zbyt wiele w nich nadziei - to przecież nas zabije... Widzę w nich wróżki, motyle o przeróżnych wzorach i wielkościach skrzydeł. Widzę, jak rozwijają swoje 'trąbki' i spijają z kwiatów życie, widzę bąki, które lubią robić nam psikusy i wlatywać do klasy. Pani broniła jednego z nich całą swoją postawą ciała. Urocza troska odmalowała się na jej twarzy, na twarzy, która przybrała sobie za cel wyglądać groźnie, a nie jak dobra babcia, która pragnie dzielić się swoją wiedzą. Przyjęła sobie za obowiązek wtłuc nam do głowy, że nigdy nie będziemy dość dobrzy... Wszystko budzi się do życia. To ohydne, przepraszam. Przepraszam, ale to naprawdę ohydne. A już tym bardziej, że to wszystko, te wszystkie drzewa, które wypuszczają swoje pąki, świeżutkie liście i kwiaty - one są piękne tylko w okresie 'rodzenia się'. Bo kiedy już dorosną, wtedy tracą ten zmysł, ten blask i to piękno... Chciałabym wyciąć sobie nos, wydrzeć oczy - by nie wąchać i nie widzieć tego całego cyrku przyrody. Ta piękność niebawem się skończy i pozostaną tylko rozgniecione, i zgniłe śliwki, i jabłka na chodnikach.I...

~ * ~ * ~ * ~

   Im więcej staram się patrzeć, tym więcej zapominam, tym mniej widzę tego uniesienia. Wszystkiego powoli jest mniej. Nie w przyrodzie, bo w przyrodzie wszystkiego przybywa. Obok mnie, w każdej sekundzie życia, w każdej sekundzie chwili - wszystkiego ubywa. Zaciskam nici łączące mnie w moimi najbliższymi i nie pozwalam im się rozerwać. Nie pozwalam im wysunąć się z moim palców, jak różaniec zawinięty na mojej szyi. Różaniec, różaniec, różaniec... Ostatnio jest bardzo często w mojej głowie. Ostatnio jest on wszędzie i tylko jakimś cudem śni mi się rzadziej, niż zakładałam. Widzę pewną scenę z tym przedmiotem, ale boję się opisać cośkolwiek na ten temat. Czuję, że ktoś siedzi razem ze mną w pokoju. W garniturze. Noga na nogę, jedną z nich macha, śmieje się głośno i chaotycznie, kiwa głową... Doskonale wie, że zaraz przegram. Ja też zaczynam w to wierzyć.

" -Ty chyba nie rozumiesz, że człowiek rozumie drugiego,
kiedy przychodzi na to odpowiedni czas, a nie dlatego,
że ten drugi chce być zrozumiany."
~ Haruki Murakami "Norwegian Wood"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz