niedziela, 6 kwietnia 2014

06.04.14


(fragment listu, który pachnie łzami)

Droga Iskierko

   W przeddzień naszego ostatniego działania, w którym postanowiłyśmy wyhodować w słoiku śmierć, nastąpiło niemałe oddalenie. Pamiętam doskonale, jak ze łzami w oczach, skąpana w świetle zachodzącego słońca, powiedziałaś mi, że nigdy tak naprawdę nie wiedziałaś, na czym polega owa samotność. Chciałam Ci pomóc, uwierz mi, że nie pragnęłam niczego innego, dlatego właśnie zaprowadziłam Cię do pewnego miejsca, pamiętasz? Czy pamiętasz to miejsce? Czy pamiętasz go na tyle dobrze, że możesz sprawić, by jego obraz stanął przed Twoimi oczami? Mam nadzieje, bo nie chcę narzucać Ci swojego poglądu. Siedziałaś cała roztrzęsiona na słomianym fotelu i patrzyłaś we mnie z nadzieją, z oczekiwaniem i z tą pewnością, że ja Cię nie rozczaruję. Tak więc opowiedziałam Ci o samotności, o sukcesywnej pracy, jaką wykonuje śmierć i o tym, że co noc przychodzi do nas ta sama osoba, która pokazując odrębny świat, pragnie naszej zagłady, a my nie potrafimy się nigdy przed nią bronić. Pamiętasz, jak przytuliłaś się do mnie i zaproponowałaś eksperyment?

(...)

   Eksperyment miał polegać na wyhodowaniu śmierci. Pomysł tak naprawdę zaczerpnęłaś od pewnej dziewczyny, ale zrobiłyśmy to po swojemu. 'Potrzebuję Twojej pomocy, bo nikt inny nie potrafi wyhodować śmierć tak jak Ty' - powiedziałaś to głosem, który przypominał tłukące się szkło. Już wtedy wiedziałam, że dzieje się z Tobą coś niedobrego. Przygotowałyśmy słoik, do jakiego niegdyś wlewałam masę miodu, od pewnego pana. Pamiętam, że takie słoiki zajmowały większość półek w mojej piwnicy, a ja ilekroć tam wchodziłam, czułam ten słodkawy zapach i wiedziałam, że jestem w domu. (...) Siedziałyśmy nad tym dzień i noc, dzień i noc, i tak przez siedem dni. Wytrzymałaś siedem dni, nim z wściekłością nie trzasnęłaś słoikiem o drewniane drzwi mojej sypialni. Pamiętam Twoje oczy nabiegłe krwią. Przez te siedem dni nie przespałaś ani jednej nocy, bojąc się, że mój chochlik popsuje cały nasz eksperyment. Obwiniałaś mnie, że to ja i moje chore wyobrażenia, chora psychika, jest powodem naszych niepowodzeń w tej sprawie. Tymczasem eksperyment potrzebował więcej czasu. Twoje obawy okazały się bezpodstawne, bo niszczycielem okazałaś się Ty. Uciekłaś zaraz po zdewastowaniu zawartości słoika, mam nadzieje, że pamiętasz co w nim było, bo ja pamiętam doskonale, a wiesz dlaczego? Zaraz po Twojej ucieczce, pozbierałam szkło i (już prawie)wyhodowaną śmierć przełożyłam do nowego słoiczka. Nie dobrze, że stykała się przez tak długi czas z powietrzem, ale zdziwiłabyś się, co udało mi się wyhodować... A Ciebie przy tym nie było. Być może to właśnie, doprowadziło do Twojego zagubienia, przez które skończyłaś tak, a nie inaczej.

(...)

Wiecznie Twoja L.


2 komentarze:

  1. Witaj. Niedzielne po południe, a ja zaczytuję się w Twoje słowa. Bo są Twoje prawda? albo w każdym bądź razie do Ciebie. Otoczone mgiełką tajemniczości i lekkości. Jak magiczny pył działają cuda. Jak Ty to robisz? Co skrywa Twoja dusza? Postanowiłam, że się przełamie i zacznę komentować. Cieszę się,że odpisałaś mi na ostatni komentarz."Ktoś chce poznawać mój świat" Ja chcę poznawać Twój świat, ja chcę poznawać Ciebie. Jesteś wyjątkowa. Nie przepraszaj, nie zaprzeczaj. Czytając to widzę pastelowe kolory.. Mimo wszystko. Mimo hodowanej śmierci w słoiku, widzę pudrowy róż. Dlaczego?
    Wiem,że komentarze, które postanowiłam tutaj zostawić nie mają większego sensu. Jednak większość rzeczy nas otaczający mogą się wydawać bez sensu,a przecież po coś są.
    Życzę Ci spokojnej niedzieli./ Al.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię. Odpiszę Ci na wszystko po kolei:
    We wszystkich wpisach słowa są moje. W tym mamy przykład listu, jednak jest on przeze mnie wymyślony pod wpływem chwili. Nie publikuję fragmentów listu kogokolwiek, kto zechciał do mnie taki napisać, ponieważ nie chcę, by ktoś jeszcze wkradał się w ten świat, jaki kreuje się pomiędzy mną a nadawcą.
    "Jak magiczny pył działają cuda. Jak Ty to robisz? Co skrywa Twoja dusza?" - to bardzo miłe i niesamowite, że tak uważasz. Nie mogę wyjść z podziwu, że one aż tak Ci się podobają. Niestety nie mogę napisać Ci jak 'to' robię, bo nie wiem na czym owe 'to' polega. Zawsze wsłuchuję się w siebie i staram się spisywać dane wyobrażenie na papier bądź tu albo na ask'u. Nie ma konkretnej recepty, a ja nie uważam, by to wszystko było takie, jak określiłaś.
    Jeżeli widzisz pudrowy róż, w takim razie przemawia do Ciebie delikatność. Hodowana śmierć jest delikatna, pozornie kontrolowana, ale tylko pozornie... Jak ją sobie wyobrażasz? dużo nad tym myślałam i ona chyba musi się bardzo w nim dusić, jednak uniesienie pokrywy słoika nie leży w moich kompetencjach. Czy uważasz, że należy je unieść?
    Komentuj, bardzo chcę czytać Twoje słowa, bo nie są one ani trochę mniej ważne od moich, a nawet ważniejsze. Cieszę się, że odważyłaś się napisać, chociaż nie wiem dlaczego się tego bałaś.
    Wszystkiego co najczulsze, w ten deszczowy dzień (u mnie trochę popadało, ale nie zdecydowałam się nabrać trochę czystych kropli do swojego słoiczka) i pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń