piątek, 27 lipca 2012

27.07.12

Niewytłumaczalnie zero chęci do życia.
W momencie, kiedy zaczęłam dorastać, świat jakby przestał mnie ignorować, a zaczął planować mój upadek. I tak jest chyba z każdym z nas. To chyba dotyczy każdego. Rodzimy się, i świat wtedy łaskawie rzuca na nas okiem, ale już kiedy przyzwyczai się do naszego bytu, zaczyna nas ignorować. W końcu jesteśmy zbyt mali, by go czymś zaciekawić, by dać mu powody do tego, by nas zgnoił. Dopiero kiedy zaczynamy dorastać, kiedy zaczynamy pojmować i wiedzieć, że istnieje coś takiego jak ból, cierpienie, radość i inne tego typu rzeczy, wtedy skupia na nas całą swoją uwagę. Bezczelny zaczyna stawiać nam kłody, kiedy dopiero co ruszamy z dzieciństwa a wkraczamy w ten bardziej skomplikowany świat dorosłości. Wtedy już nie będziemy przez świat ignorowani, tylko jego ślepia zawsze i wszędzie nas wykryją. Nie będziemy potrafili zrobić niczego, aż w końcu odbierze nam i rozsądek. Możemy walczyć, możemy się nie poddawać, ale człowiek to jednak tylko człowiek - wiecznie się starać nie będzie.
Możemy światu stawiać najróżniejsze pytania, ale odpowiedź zawsze będzie ta sama: bo zasłużyłeś. Świat nie da nam szczęścia, tak więc co za tym idzie szczęście, zadowolenie, radość, podniesienie ducha, przyjaciel, miłość - wszystkie te dobre rzeczy - nie będą dane nam od świata, sami będziemy musieli to zdobyć, swoimi siłami i nie mam na myśli zmuszenia się do uśmiechu czy zmuszenia kogoś, by z nami był. świat nigdy nie da nam szczęścia i nie powie: daje ci to, ponieważ na to zasłużyłeś, ciesz się, raduj, bo ja ci na to pozwalam. Zawsze będzie tak mówił, ale tylko w tych złych przypadkach. Dla niego ból i cierpienie to jedyne podarunki, jakimi może nas obdarzyć z czystym sumieniem i nie być przy tym skąpcem. Powinniśmy się do tego przyzwyczaić, bo każda niesubordynacja, bunt jest tutaj nie wskazana. Jeżeli wszczęlibyśmy rewolucje,   to życie by nas zniszczyło jednym machnięciem... palca, podmuchem bólu i rozpaczy jak kto woli, ale wynik będzie ten sam - nasz upadek i to definitywny. Nie mam na myśli apokalipsy, choć może i to tak by wyglądało, bo przecież ci wszyscy, którzy by się zbuntowali - ci wszyscy odważni ludzie zginęli by. A wraz z nimi cała porządna ludzkość. Tak to widzę. Choć przecież mogę się mylić, to co mi zaszkodzi upamiętnić tą myśl? Ten blog to jedyne czego nie usunę, co będzie mi przypominało, jak kiedyś głupio pisałam, jak głupio myślałam. Warto to zostawić... Ludzkość kiedyś wymrze - w tym zdaniu chodzi mi głównie o tych silnych, odważnych, dobrych i miłych, porządnych ludzi. Takich jest przecież bardzo mało. Ze świecą ich szukać, bo przecież trzeba się dużo nachodzić, naszukać, żeby znaleźć choćby jedną osobę, która nie popatrzy się na ciebie wilkiem i pomoże, choćby w tak prostej czynności jak; wniesieniu zakupów na dane piętro, przejście przez ulice, wskazanie drogi... Apokalipsa będzie się raczej wiązała z ich wymarciem, a pozostawieniem przy życiu oszustów, morderców - po prostu złych ludzi. Oni przeżyją. Ale pod ich rządami świat upadnie. 
Będzie coraz gorzej, bo tacy ludzie nie myślą racjonalnie, są samolubni i uwielbiają siać zniszczenie. Będą się wzajemnie mordować,  otruwać, i jak będzie można niby żyć? To będzie cholernie trudne do zrobienia, może nawet wręcz niemożliwe. Nie jestem żadnym prorokiem, dlatego to jest tylko takie pierdu pierdu pierdolejszyns. Ale napisać zawsze warto. Za dużo jest osób, które nie chcą mówić co myślą. Które wolą chować swoje dary w kieszeni, w sobie samym. Za dużo jest osób, które się po prostu wstydzą. Ja również należę do tych osób. Wstydzę się potwornie. Samej siebie, swojej rodziny, która ciągle nic innego tylko się kłóci. Wstydzę się najbardziej właśnie siebie. To, czym jestem, czym się stałam. Już nie jestem tą dawną, młodziutką, malutką, dziecinną mną. Już nie bawię się pluszakami ani lalkami Barbie. Już mi się te lalki nie podobają, i nie uważam ich za najpiękniejszy okaz urody. Owszem, lubię się poprzytulać do misia, którego dostałam od M., ale to nie ma nic wspólnego z dziecinnością. Może gdybym nie miała takiego życia, wyrastałabym w dalszym ciągu na jakąś inną, porządną osobę. Może chciałabym się uczyć i szłoby mi to nawet całkiem nieźle. Może. Nie robię z siebie nie wiadomo jakiej ofiary losu, ale zdanie wypowiedziane przez panią psycholog, wciąż odbija się od mojego mózgu jak echo, przenikając każdą szarą komórkę. To jest to zdanie: faktycznie, jak na ten wiek, bardzo dużo przeżyłaś. 
Śmierć wydawać by się mogło, że jest wierna. Przecież ona jak nikt inny jest przy nas w tych ostatnich godzinach naszego życia. Potrafi nas znaleźć gdziekolwiek będziemy. I na pewno przyjdzie, co już samo w sobie jest podziwem. 

A jeśli bóg istnieje? Tysiące lat cywilizacji uczyniło z samobójstwa tabu, obrazę wszelkich przykazań religijnych. Człowiek walczy, by przetrwać, a nie po to, by się poddać. Ludzie powinni się mnożyć. Społeczeństwu potrzeba rąk do pracy. Kobieta i mężczyzna muszą mieć powód, by trwać razem na dobre i złe, nawet kiedy ich miłość wygasła. Państwu są potrzebni żołnierze, politycy i artyści.
Jeśli bóg istnieje - w co szczerze wątpię - zrozumie, że istnieją granice ludzkiej wytrzymałości. To on stworzył cały ten nieład, gdzie panuje nędza, niesprawiedliwość, chciwość, samotność. Jego zamiary były wprawdzie wspaniałe, ale rezultaty okazały się opłakane. Jeśli bóg istnieje, będzie zapewne wspaniałomyślny wobec stworzeń, które zechciały prędzej opuścić ten padół, a może nawet przeprosi za to, że zmusił nas do odbycia ziemskiej wędrówki?

Co znaczy być szalonym? Szaleństwo to niemożność przekazania swoich myśli. Trochę tak jakbyś znalazł się w obcym kraju - widzisz wszystko, pojmujesz, co się wokół ciebie dzieje, ale nie potrafisz się porozumieć i uzyskać znikąd pomocy, bo nie mówisz językiem tubylców. Każdy z nas czuł to kiedyś, bo wszyscy, w taki czy inny sposób, jesteśmy szaleni.

Niczemu się nie dziwić - to jedno chyba
może uczyć człowieka szczęśliwym.
Horacy
Nie panie Horacy, to nie wystarczy. Aby być szczęśliwym, trzeba mieć ku temu powód, a to, że coś nas nie zdziwi, nie znaczy jeszcze, że nie zaboli. A jak można być szczęśliwym w bólu? Wtedy to nie będzie prawdziwe szczęście, a jedynie jego marna podróbka - nieudolna zresztą. Jak takie cytaty można uznać za mądrość...?

Apokalipsa.
Każdy doświadczył jej w swoim bycie.
Cześć.
Zwariowałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz