niedziela, 1 lipca 2012

01.07.012

Bardzo rozdwajają mi się paznokcie, pomimo tych wszystkich odżywek. Chyba powinnam je sobie darować i niech sobie paznokcie odetchną. Pierwszy wakacyjny weekend mamy praktycznie za sobą, to również powód do świętowania, choć czas tak szybko leci... Jutro wstaję o 06.00 i na rower. Bez, kurde, żadnego ale chcę mi się spać... Nie ma czegoś takiego. Nie i koniec kropka przecinek dwukropnik... (jak to powiedziała z przejęzyczenia moja dawna znajoma). Oczywiście takie myśli na pewno będą, ale to nic. Kto przy zdrowych zmysłach wstaje w wakacje o 06:00 rano? A tak poza tym, to chyba odpuszczę sobie jutro jazdę na rowerze na AWF, tylko pojadę nad Zalew. Ale to zobaczę rano, bo teraz trudno mi cokolwiek stwierdzić na pewno. Podobno miałam piec ciasto z C.A. ale na razie nic na to nie wskazuje...
M<333

Czy rzeczywiście mamy duszę? Ach. Muszę poruszyć tutaj swoje rozmyślania, bo jak nie tutaj, to gdzieś indziej? Doprawdy nie wiem, czy coś takiego istnieje. Oczywiście ciekawi mnie to, ale nie na tyle, by sprawdzić w internecie, czy ci pożal się boże naukowcy to odkryli czy też nie. Ale jedno jest pewne: czuje w sobie coś. Czuję, że w swoim ciele nie jestem sama, że jest jeszcze coś, co niekoniecznie może być moje, co może być dobre i co może być duszą. A dusza to chyba ma być jednością ze mną hm? Nie ważne. Tak więc, tak naprawdę nie mam pojęcia, poza mocnymi argumentami, czy mamy dusze. Czuć, czuje, ale czuje również, że jest mi z nią(?) ciasno w jednym ciele. Już nie mówię o śmierci, choć wtedy zrobiłoby się luźniej... Dusza obumiera w nas dzień po dniu. Wykańcza się, jeżeli istnieje i w końcu zgaśnie, a wtedy pozostaniemy pustymi skorupami bez cienia szansy na odrodzenie. Ech, nie tak to miało wyglądać. Nie tak chciałam to wszystko napisać i chyba nawet nie o tym miałam pisać, ale przez ten gorąc nic innego nie jestem w stanie zrobić, jak tylko pleść pierdoły, trzy po trzy, jak taka przekupa na targowisku. To nie do pomyślenia, że jest aż 35 stopni! I tam  ma być podobno przez cały tydzień. Nie. Jest. Fajnie. Skoro tak bardzo chcemy ciepło, to proszę bardzo, ale żeby od razu walić z grubej rury? To nie do pomyślenia i gruba przesada.

Porządek trzeba robić,
nieporządek robi się sam.
Tadeusz Kotarbiński

No kompletnie się z tym nie zgadzam. Nie jestem w stanie zgodzić się z czymś, co jest pozbawione sensu i logiki. Jeżeli chodzi o porządek w pokoju, mieszkaniu to jasne jest, że trzeba go zrobić, bo porządek sam się nie zrobi, ale nieporządek też się skądś bierze, i na pewno nie znikąd. Rzeczy nie żyją, same się nie poruszają, same nie rzucają się na podłogę, same nie spadają z szafek, okruszki z chleba same nie spadają na blat stołu, a picie same się nie wylewa - to MY robimy ten nieporządek, który jest i w naszym mieszkaniu i w naszym życiu. Nieporządek w życiu również nie robi się sam z siebie. Do tego potrzebni jesteśmy my, i w tej roli sprawdzamy się niesamowicie dobrze. Niszczymy wszystko tylko potem ciężko jest się do tego przyznać co? Ha. Ten cytat jest głupi w każdym calu. To tylko my sterujemy swoim życiem i my decydujemy, czy będzie w nim porządek czy nieporządek. Więc jak można wgl twierdzić, że nieporządek robi się sam? To przejaw czystej głupoty.

Mieszkała zbyt daleko, by mogła znieść tęsknotę i pragnienie. Była gotowa popełnić samobójstwo, byle tylko móc ją zobaczyć choćby z nieba.
Dzisiaj zbijam bąki, może piekę ciasto, może będę czytała, może będę się uśmiechała, ale na pewno nie pozwole sobie znowu płakać.

Jutro:
  • kupić książkę
  • kupić potrzebne rzeczy (oprócz książki)
  • rower, rower, rower (z rana)
  • zbijać bąki
  • doczytać do końca porypanie nudną książkę.
Czeka mnie pracowite jutro. Ale jutro to nie dzisiaj, więc teraz idę cieszyć się z życia. Ha. Ha. Ha.

Natural.
Nie znasz tego słowa.
Jestem jak kwiat.
Rozwijam się tylko wtedy, kiedy nie jest mi zimno.
Rozwijam się wtedy, kiedy świeci na mnie słońce. A słońce, to ty. 
Ty jesteś mi potrzebna, bym mogła rozkwitnąć.
Mimo wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz