niedziela, 19 sierpnia 2012

19.08.12

Nie mam nad tobą władzy w żaden sposób.
Umrzesz tylko we snach zapomniany.
Mam swoją dumę, więc słuchaj jak śpiewam.
Nigdy nie pozwolę tobie skraść mojej trumny.

Jest mi jakoś tak dziwnie. Wiem, wiem że to określenie niewiele mówi, ale inaczej nie potrafię określić tego wszystkiego. W ostatnich dniach jest... lepiej i to mnie i dziwi, i martwi. Dlaczego martwi? Ponieważ wiem, że jeśli nadeszły czasy lekkiego polepszenia, to gorsze dni dupną we mnie w najmniej odpowiednim momencie, a tego boje się strasznie. Naprawdę się boje... Jezu, banie stało się teraz nieodłączną częścią mnie. Towarzyszy mi rano, kiedy tylko otworze oczy i kiedy dojdzie do mnie, że jestem wśród żywych. Towarzyszy moim myślą, i pytaniom Jak ja przeżyje kolejny dzień? Czy dam radę? Co się dzisiaj wydarzy?
Towarzyszy najgorszym przeczuciom. Jest, kiedy mam czas oglądania serialów (tak, tak, ale tylko Ostry dyżur jest coś warty, dlatego na niego poświęcam te dwie godziny). Jest nawet wtedy, kiedy się ubieram, kiedy się myję, a już zwłaszcza wtedy, kiedy idę spać. Wtedy w zasadzie paraliżuje mnie. Jest w apogeum. Nie daje mi oddychać, nie daje mi nawet podrapać się po tyłku, bo nawet tego nie będę w stanie przez niego zrobić - tak właśnie mnie paraliżuje. Ja wiem... Wiem, może to paranoja... Może to, że tak bardzo się boję, kiedy kładę się spać, jest paranoją... Może. W każdym bądź razie, to na pewno nie jest normalne. Przyznasz szczerze, że strach jest silny również wtedy, kiedy budzę się rano. Rozczarowanie rozczarowaniem, ale żeby bać się każdego kolejnego dnia? Bać się do tego stopnia, że trzęsą mi się ręce, boli serce i głowa, a żołądek związuje się w mocny supeł? Tak, to również nie jest normalne. Ale ja cała nie jestem normalna i basta!
   Czasami wpadam w stan odrętwienia. Ale nie, to nie ma nic wspólnego ze strachem. Nagle tak po prostu zawieszam się, zaczynam wgapiać się w jakiś punkt, i wtedy naprawdę nie myślę o niczym. To uczucie nie jest cudowne - to za dużo powiedziane. Jest po prostu... Znośne. Da się go przeżyć, i daje mi to czas na wyłączenie się z tego świata. O tak. Coraz częściej się wyłączam. Przeczucie daje mi do zrozumienia, że to niekoniecznie dobrze. Trudno.
   Nie lubię ciszy. Kiedyś ją kochałam. Upajałam się nią. To był mój osobisty afrodyzjak. Nadal ją lubię - to muzyka dla uszu, to taka niecodzienność w moim mieszkaniu, że każda chwila ciszy to skarb. Niestety, nie dane mi już się nią cieszyć. W ciszy właśnie wtedy czuje się osaczona. Mam wrażenie, jakby ściany się na mnie patrzyły, a myśli eksplodowały na raz w mojej głowie, wżerając się głębiej, i głębiej, i robiąc ze mnie szmacianą lalkę, którą ktoś pociąga za sznurki. Nie, to nie jest miłe uczucie.
   Od dzieciństwa życzyłam wrogom wszystkiego najgorszego. Nawet tortury to byłoby dla nich za mało. I nic się do tej pory nie zmieniło. To chyba niezbyt dobrze, by pierwszoklasista szkoły podstawowej miał takie myśli, które wzmogły się do dnia dzisiejszego. Tak. Moim zdaniem moi wrogowie, te najgorsze szuje, powinny cierpieć. Skoro sprawiają ból innym, dlaczego oni nie mają zaznać takiego samego bólu, a nawet gorszego? Bo co? Bo nie należy oddawać? Nie należy się mścić? A więc mam stać spokojnie i dawać im robić ze mnie osobę, do której możesz podejść, szturchnąć, zwyzywać i bawić się jej kosztem? Dziękuje, ale w to nie wchodzę. Nie jestem mściwa, naprawdę nie, ale jeśli mojego wroga spotkałoby coś złego, to nie żałowałabym go ani sekundy. Jestem tego tak pewna. I to się potwierdziło, na przykładzie wstrętnej pani P., której... dobrze jej tak! Jej, wiem, że to nie ładnie z mojej strony, ale to co zrobiła mi ta szuja również nie było miłe, a ona miała z tego wielką uciechę. Więc niech cierpi.
   Gorący dzień. A ma być jeszcze gorzej niestety. A tak było fajnie... I ta fajna, znośna temperatura odeszła. Znowu witają nas upały, przy których każdy zdycha i najchętniej rozebrałby się do naga, ale i to nawet by niezbyt pomogło. Dzisiaj kupiłam piękny długi sweter, który pomogła mi wybrać moja M.. Kobieto, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Palcem w nosie pogrzebała, a tak to przy Tobie to nie ładnie ;D Widziałam również w H&M taką piękną bluzkę, cienką, w kolorze... jasno różowym? Jaśniuteńko, ale to chyba nie był róż... tyle że nie mam pojęcia, jak ten kolor się nazywa. To mniejsza. Na wieszaku wyglądała pięknie - na ciele - okropnie. I nie była moja wina, ani mojego ciała. źle skrojona, za luźna - ohyda. W House również nic ciekawego nie ma. Głównie nie chodzę do Croppa, ale tym razem zrobiłam wyjątek, no i mam nowy zakup! Książki niestety żadnej nie kupiłam, ale to nic - poczekam na wydania moich trzech przekochanych książeczek, których już się nie mogę doczekać.
   Mam ochotę wyskoczyć na golasa przez okno, ponieważ zrobiło się tak przyjemnie na zewnątrz.

Surrealistycznie.

____________________



Ta piosenka jest wspaniała.
Poprawia mi humor niesamowicie.
1:33 - zaczyna się (no, mniej więcej)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz